piątek, 7 grudnia 2012

Imagin cz. 31 This is the end baybes.

Trzymałaś dłoń na jego klatce piersiowej, która unosiła się płynnie w górę i w dół. Przymknęłaś oczy przypominając sobie te wszystkie cudowne chwile, które z nim spędziłaś. 
Ale czy miało dalszy sens okłamywanie się nawzajem? Kate uświadomiła ci, że to zaszło niestety trochę za daleko. 
-Harry. -powiedziałaś odrywając się od niego. Spojrzałaś w jego przekrwawione oczy. Musisz być silna, musisz wytrwać. Przecież robisz to też dla niego. -Obiecaj mi, że nie będziesz tęsknił. Niczego nie będziesz żałował.- popatrzył na ciebie z takim bezmiernym smutkiem, że aż zrobiło ci się niedobrze. 
-Harry, musisz mi obiecać. Musisz. Inaczej nie odejdę. -znowu mocno cię przytulił po czym złapał twoją twarz i pozwoliłaś żeby musnął twoje usta swoimi. -Jeśli mnie kochasz pozwól mi odejść. Oboje wiemy, że nigdy nie byłam ciebie warta. Nie będę szczęśliwa jeśli nie zostawię przed tobą otwartej drogi. -oczywiście nic nie odpowiedział tylko znowu lekko cię pocałował.
-Jesteś dla mnie wszystkim. Wszystkim. Liczyłem, że zatrzymam cię przy sobie. Nie uda mi się to, wiem. Odejdziesz czy ci pozwolę czy nie. Za dobrze cię znam, żeby myśleć, że tak nie będzie. Kolejna dziewczyna ode mnie ucieka. -odetchnęłaś. Byłaś w końcu jedną z tych licznych dziewczyn. Tylko kolejną zjawą, która odłamała dla siebie kawałeczek tego beztroskiego, młodego serca.
-Właśnie Harry. Kolejna dziewczyna, nie ostatnia. Jestem tylko kolejną dziewczyną na horyzoncie. Tylko czymś trochę więcej niż przyjaciółką.
-Oświadczyłem ci się. To jest tylko trochę więcej?
-Harry, ja cię kocham. Ja cię naprawdę kocham. Jesteś wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju. To co robisz cię na jakiś sposób kształtuje, ale czy też nie ogranicza? Nie zamyka? Jesteś tak bardzo ściśnięty w sobie, że niedługo nie byłoby już miejsca dla mnie. -wtulił się w twoją szyję co tylko utwierdziło cię  w fakcie, że masz rację. 
-Nie znajdę już drugiej takiej dziewczyny. Jesteś przecież moją połówką, nie ma dla ciebie żadnego zastępstwa. -nie umiałaś zaprzeczyć.
-Nie chcę niszczyć twojej sławy. Nie chcę. Widzę, że robisz to co kochasz, liczysz się z tym, że to się wiąże z różnymi wyrzeczeniami. Ja bym chyba zwariowała. Twoja sława już zaczęła mnie przerastać, co by było potem?
-Rzuciłbym dla ciebie zespół. Naprawdę. Gdybym miał wybór: nigdy już nie móc posłuchać muzyki ale mieć cię przy sobie, albo żyć z muzyką za to bez ciebie wybrałbym pierwsze. -popatrzałaś głęboko, głęboko w jego oczy. Liczyłaś może, że zobaczysz w nich siebie? Przerażoną czy spokojną? 
-Harry...-starałaś się dokończyć ale nie mogłaś. Z twoich ust wydobywał się tylko głuchy jęk. Zaczęłaś panikować, popłakałaś się. Po chwili nie mogłaś już złapać oddechu. Widziałaś tylko dłoń Harrego zaciśniętą na twoim gardle i po chwili świat stał się szary. 

***

-Mam złą wiadomość. Niestety są to właściwie dwie złe wiadomości. Proszę kiwnąć głową jak będzie pani gotowa, aby ich wysłuchać. - lekarz siedział wyprostowany za sterylnie białym biurkiem. Ściskałaś mocno dłoń Hazzy. Czułaś się winna. Czułaś, że psujesz jego życie. Jak jakiś robal. Dostałaś się do środka Harrego tak jak szkodnik do wnętrza owocu i powoli sprawiałaś, że tracił siły, dawny zdrowy wygląd i energię. W końcu pomachałaś głową. Byłaś gotowa na wszystko. Byłaś gotowa na śmierć.

-Dobrze. Jest pani gotowa więc przedstawię pani pierwszą wiadomość: na skutek szoku straciła pani głos. To kiedy pani go odzyska zależy tylko i wyłącznie od przełamania pewnej bariery w głowie. To raczej problem natury psychologicznej. Druga wiadomość za to będzie na pewno bardzo trudna...cierpi pani na tętniaka, którego pozwoliły wykryć nowoczesne badania. Niestety jest on w stadium bardzo zaawansowanym, na tym etapie praktycznie nie nadaje się do leczenia. -popatrzył na ciebie z litością. 
'Z tym da się żyć?' - nabazgrałaś na kartce leżącej na stole.
-No cóż. Zależy to od rodzaju tętniaka, a przede wszystkim jego umiejscowienia. W tym przypadku jest to tętniak mózgu. Właściwie chyba gorzej być nie mogło. -kolejne litościwe spojrzenie. Wiedziałaś co nieco o tych sprawach, w końcu Tom był lekarzem. Zwierzęta też cierpiały na tego typu dolegliwości. Nie byłaś głupia. Rozwinięty tętniak mózgu? Ile z tym pożyjesz? No, pewnie maksymalnie jakieś cztery lata, Boże kochany...martwiłaś się o Toma...co on bez ciebie zrobi? Chociaż w końcu ty już dawno nie byłaś dzieckiem, a od czasu śmierci mamy stałaś się prawie w 100% samodzielna. 
'Ile czasu mi zostało?' podałaś kartkę mężczyźnie. Nawet nie chciałaś patrzeć na Harrego, gdy otwarłaś odpowiedz od lekarza, któremu chyba nie przeszło by to przez gardło.
'Miesiąc nie więcej.' - czarne słowa cię spiorunowały. Czyli został ci miesiąc życia. A miałaś przecież plany, marzenia! Starannie wybrana szkoła, ciężko pracowałaś aby się do niej dostać. Miałaś jeszcze tyle smaków do poznania, miejsc do zwiedzenia, ludzi do poznania. Tyle nowych doświadczeń. Ślub, macierzyństwo, szczęśliwa starość? O tym możesz tylko pomarzyć!  Nigdy nie zaznasz już tych najpiękniejszych w życiu chwil. Poczułaś się strasznie. Jakby okazało się, że ktoś wyrwał większość niezapisanych jeszcze stron z twojej księgi życia. Harry schował twarz w dłonie. Próbowałaś krzyczeć. Jedyne czego teraz pragnęłaś to krzyczeć. Wydzierałaś się ile mogłaś, zdzierałaś gardło ciszą. Najbardziej bolało to, że nigdy nie powiesz już 'Kocham cię'. Bóg zabrał ci nawet to święte prawo ostatniego słowa, pożegnania. Nie powiesz 'Kocham cię' Tomowi, braciom, którzy stracą kolejną bliską osobę, nie powiesz tego przyjaciołom Kate, Soni, nie powiesz tego Grace, Boże, ona zapłacze się na śmierć, nawet Brian jej nie pocieszy...nie powiesz 'Kocham cię' nawet już temu małemu głupolowi Harremu Juniorowi, najsłodszemu kocurowi wszechświata, nie powiesz tego nikomu kogo kochasz. Nie powiesz tego Harremu. Nie powiesz mu, że może musicie sobie zrobić małą przerwę, że zachowasz pierścionek i poczekacie kilka miesięcy jak to się ułoży. Bo ty nie miałaś kilku miesięcy. 

***

Wróciłaś z Harrym do mieszkania, które teraz wydawało się potwornie przygnębiające i puste. Nie mogliście już nic zrobić. Nic. Wzięłaś najładniejszą kartkę z eleganckiej papeterii i napisałaś list. List pożegnalny do wszystkich osób, które kiedykolwiek spotkałaś, tych, które były blisko i daleko, tych, które były zawsze wierne i tych, które cię skrzywdziły. Wyszłaś z mieszkania, gdy Harry załamywał się w sypialni. Wetknęłaś kopertę za drzwi. Złapałaś za uchwyt walizy i bezszelestnie uciekłaś w noc.



***


Miałaś na sobie piękną, białą suknie ozdobioną srebrnymi haftami. Lekko falowane włosy równo ułożone wzdłuż ramion, na czubku głowy wianek z wielkich róż. Twarz miałaś spokojną, delikatnie zaróżowione policzki, blada cera, sine usta zastygnięte w lekkim uśmiechu. Dookoła stali wszyscy, których kochałaś. Wszyscy, którzy powinni tam stać. Sama byś lepiej nie ułożyła listy gości. Gdy kapłan skończył odmawiać nad tobą jakieś proste słowa, które dały ci poczucie beztroskiego spokoju w twoją stronę zaczęły z góry lecieć zdjęcia. Mnóstwo zdjęć. Ty roześmiana, albo zamyślona. Sama i z innymi. Każdy podchodził i składał ten ostatni, symboliczny gest podziękowania za to, że byłaś. W sumie cieszyłaś się z takiego dramatycznego zakończenia. To było iście teatralne, a ty w końcu uwielbiałaś teatr. Ten samochód głupkowatego paparazziego skrócił cierpienia jakie musiałabyś przeżywać ty i twoi bliscy. Byłaś pewna, że Harry nikomu nie powie o diagnozie mimo iż może wtedy łatwiej byłoby im się pogodzić z twoją śmiercią. 
Cóż. W każdym razie trudno. Zakończyłaś swoją drogę. Może napisałabyś bestseller, wyreżyserowała film, który byłby nominowany do Oscara, założyła jakąś fundację charytatywną, która zyskałaby rozgłos na całym świecie, albo fotografowała najsłynniejsze modelki i zwykłych ludzi do takich reportaży w luksusowych gazetach, które pokazują bogaczom co to znaczy życie. A może byłabyś nikim. A nie, ty już na zawsze pozostaniesz kimś. Na zawsze pozostaniesz drugą połówka Harrego Stylesa. I to się nie zmieni.


________________

To już oficjalne zakończenie imaginu. Od teraz wdrażam korektę, potem zastanowię się nad tym co dalej.

Proszę was kochane, jeśli podoba wam się blog POLECAJCIE! Na fb, tt, swoich blogach. OCZYWIŚCIE SIĘ ODWDZIĘCZĘ!

mój tt: @KoperAlex

1 komentarz: