sobota, 8 grudnia 2012

Imagin EPILOG

Twoje myśli ulatywały spokojnie do góry. Nie miałaś już ciała, ale twoja dusza stawała się coraz lżejsza. Robiło się zimniej i zimniej. Nic nie czułaś, ale widziałaś to po zamarzających kropelkach unoszących się bezwładnie w powietrzu. Im wyżej tym więcej kryształków. W końcu się zatrzymałaś. Byłaś zawieszona w przestrzeni. Usłyszałaś trzepot skrzydeł. Leciał za tobą piękny, biały gołąb. Odwróciłaś wzrok, bo poczułaś czyjąś dłoń na swoim niewidocznym ramieniu.
-Mama? -szepnęłaś w myślach . Kobieta uśmiechnęła się ciepło. Wyglądała zniewalająco. Dojrzale, spokojnie, rozsądnie. Pięknie. Miałaś tysiące pytań. Ale nie myśląc długo wybrałaś jedno, takie, które pozwoliło ci na kurczowe trzymanie się teraźniejszości. 
-Co to za ptak? -odpowiedź usłyszałaś w swojej głowie. 'To gołąb wyboru. Otrzymuje go każdy kto nie umrze śmiercią naturalną. Jest to pewnego rodzaju rekompensata za przedwczesne odejście. Daje ci on dwie możliwości, musisz wybrać sama. Albo zabierze cię do nieba, albo wyślesz go na Ziemię, gdzie spełni jedno twoje życzenie dotyczące jakiejś konkretnej, żyjącej osoby." Miałaś już zapytać 'A ty o co poprosiłaś?', ale nie chciałaś poznać prawdy. To była tylko i wyłącznie sprawa twojej mamy, miała prawo do zachowania tej tajemnicy. 
-Chciałabym, aby On był szczęśliwy. -powiedziałaś w myślach do gołębia, który jak na zawołanie wbił się w gęstwinę kropelek i zniknął gdzieś na dole. Kobieta popatrzała na ciebie ze smutkiem, ale też zrozumieniem. Teraz obie tutaj utknęłyście. Pomiędzy niebem, a Ziemią.

***

Nagle zadzwonił budzik. Boże, która to godzina?! Spóźnisz się do szkoły, jak nic! Popatrzałaś na zdjęcie zmarłej dwa lata temu mamy.  Nagle x rozmyślań wyrwało się donośne szczekanie. A to co do cholery...pomyślałaś widząc u stóp przesłodkiego szczeniaczka rasy shih-tzu. Był przecudny! Ale mając weterynarza w domu nauczyłaś się już traktować licznie sprowadzane do mieszkania zwierzaki przedmiotowo i się do nich nie przywiązywać.
Rzuciłaś się do porannego biegu z przeszkodami. Najpierw łazienka - ekspresowy prysznic 
i minimalny make-up, nie najświeższe włosy związałaś niedbale w koczka. Potem znowu pokój - wrzuciłaś na siebie pierwszy lepszy t-shirt i spódniczkę nie myśląc o tym jak wyglądasz.
Postanowiłaś, że śniadanie zjesz po drodze i chwyciłaś do ręki torbę. Wciskając psiaka trampkiem za drzwi wybiegłaś prosto na klatkę. Widząc powieszoną na windzie kartkę z napisem "Winda nieczynna. Przepraszamy za utrudnienia" bardzo chciałaś żeby to był żart. Gdy zbiegłaś z 10 piętra na parter byłaś pewna, że zwymiotujesz. Wyskoczyłaś na ulicę. Na szczęście szkołę miałaś niedaleko więc po prostu zaczęłaś pędzić przed siebie - naturalnie łącznie z przebieganiem na czerwonym świetle przez najbardziej ruchliwe ulice jak to miałaś w zwyczaju. 
 
 
______________
 
 
Kochane! Postanowiłam napisać epilog - który, jak zapewne zauważyłyście jest początkiem prologu. Mam nadzieję, że zrozumiecie co miałam na myśli robiąc to w ten sposób. 
Uwaga! Czeka was jeszcze jedna, kolejna część! Mam nadzieję, że wszystko ona wyjaśni osobom, które nie zrozumiały mojej intencji. 
Z jednej strony bardzo chcę zakończyć bloga - z drugiej mam ogromną potrzebę pisania, a nie mam zamiaru otwierać nowego adresu.
Doradźcie! Co robić?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz