niedziela, 11 listopada 2012

Imagin cz. 11

Nie mogłaś się już doczekać co dla ciebie przygotował. Jednak na razie szliście sobie chodnikiem nie mogąc przestać się śmiać bo Hazza mówił jak po prostu..no po prostu ufoludek.
-O nie! Tak dobrze nie będzie! - krzyknął w końcu ze śmiechem i podbiegł do sprzedawcy balonów.
-Nigdy! Ja tego wdychać nie będę! - zrobiłaś duży krok do tyłu o mało nie przewracając 
-A kto powiedział, że będziesz musiała coś wdychać? - zapytał zadziornie po czym zaciągnął się helem z balonika i objął cię tak szybko, że nie byłaś w stanie zareagować. Wpił się swoimi ustami w twoje i nawet się nie zorientowałaś jak podzielił się z tobą cienkim głosikiem.
-Ty podstępny draniu! - pisnęłaś jak najgłośniej mogłaś przez co ludzie dookoła od razu zaczęli się śmiać. Harry się wyszczerzył po czym złapał cię za talię i poszliście dalej. Już oboje mówiąc jak istoty nie z tej planety. W sumie było w tym trochę prawdy bo przy Harrym zawsze czułaś się jakbyś była zupełnie inna od tych wszystkich ludzi wokoło.
Gdy doszliście na duży parking Hazza wyjął z kieszeni lśniącą tasiemkę i zawiązał ci ją na oczach.
-Ej! Co to ma znaczyć?- zapytałaś zdziwiona 
-To część niespodzianki powiedział H. Nie mogę nic zdradzić. 
-No cóż. Jak trzeba to trzeba. -znowu się zaśmiałaś po czym poprowadzona przez loczka wsiadłaś do samochodu. 
 Jechaliście długo w całkowitej ciszy. Gdy dojechaliście i wyszłaś z samochodu wszystkie kości zaczęły ci strzelać. 
-Hej! Tylko mi tu się nie rozleć! - usłyszałaś za plecami śmiech Harrego, jednak w jego głosie słychać było spięcie.
-Dobrze, pod warunkiem, że zdejmiesz mi to w końcu z oczu.- Hazza delikatnie odgarnął twoje włosy. Zagilgotało cię to więc drgnęłaś. Rozwiązał tasiemkę i twoim oczom ukazało się coś niesamowitego.
Mały domek calutki oświetlony mnóstwem zapalonych świeczek. Wyglądało to cudnie. Świeczki - w różnych kolorach i rozmiarach były wszędzie! W trawie, po bokach ścieżki prowadzącej do budynku i w końcu rozświetlały go od środka i od zewnątrz ustawione wzdłuż wielkich szyb. 
-Matko! To...to jest po prostu piękne! - wybełkotałaś zachwycona nie wiedząc co powiedzieć
-Naprawdę ci się podoba? - szczera radość w jego oczach i tym słodkim uśmiechu dała ci do zrozumienia jak bardzo mu na tym zależało, a więc i ile ty dla niego znaczysz. Przytaknęłaś.
-Więc chodź za mną.- powiedział i pociągnął cię za rękę w stronę domku. Weszliście na duży taras urządzony na dachu. Usiadłaś, a wtedy H wziął do ręki gitarę i siadając naprzeciwko zaczął śpiewać Little Things. Prawie się rozpłakałaś.
-Myślałam, że nie umiesz grać na gitarze! - krzyknęłaś, gdy skończył
-Poprosiłem Nialla żeby nauczył mnie tej jednej piosenki. Dla ciebie. 
-Mnie też ktoś kiedyś nauczył kilku chwytów. -powiedziałaś po czym złapałaś gitarę i zagrałaś prostą ale ładną melodię, która tak kojarzyła ci się z tym 'ktosiem'...
-Słodko się skupiasz jak to grasz. - powiedział po czym złapał cię za rękę i posadził sobie na kolanach.
-Czemu to wszystko musi być takie trudne? Na pewno podoba ci się takie życie? Nie czujesz się jak towar na sprzedaż? -zapytałaś bo te pytania męczyły cię nieustannie.
-Nie umiem ci odpowiedzieć. Wszystko dzieje się tak szybko, że nie mam nawet czasu się nad tym zastanawiać.
-Harry...muszę zadać ci to pytanie. Tylko błagam nie śmiej się. - nic nie powiedział, ale powaga w jego spojrzeniu i tak ci wystarczyła.- Czy kiedykolwiek czułeś coś więcej do jakiegoś chłopaka? No, na przykład do...no nie wiem...Louisa? Fanki mają niezłego bzika na tym punkcie.
-Kocham chłopaków naprawdę mocno. Jak braci. I czasami mam takie odczucie, że mógłbym być, z którymś z nich, ale po prostu nie mam takiej potrzeby. Myślę nawet, że mi nie jest mi przeznaczona prawdziwa miłość. - nie miałaś mu za złe tych słów. Bo ty też nie traktowałaś tego 'związku' z Hazzą poważnie. Dzisiaj, gdy pocałował cię żeby wpuścić do twoich ust hel paparazzi na pewno napstrykali wam mnóstwo zdjęć. Ale miałaś to gdzieś. Nie obchodziło cię co o tobie czy Harrym napiszą, jakie zdjęcia pokażą się w internecie albo gazetach. Jeśli chciałaś coś wiedzieć to pytałaś jego. Byłaś pewna, że on zawsze jest z tobą szczery. Trudno było ci określić realację między wami. Byłaś w nim zakochana, ale go nie kochałaś.
-Zakochałam się w tobie, wiesz?
-Ja w tobie zakochałem się już dawno. 
-Ale nie kochamy się chyba, prawda? - na te słowa loczek przytaknął po czym dodał
-Słowa 'Kocham cię' powinny być wypowiedziane do tej jednej, jedynej osoby w życiu. Dojrzale i gdy jest się pewnym, że nadszedł już moment na zatrzymanie się w kadrze. -ktoś inny mógłby tego nie rozumieć. Ty rozumiałaś doskonale.
-Chyba jesteśmy rozbitkami. Myślisz, że kiedykolwiek znajdziemy w końcu to czego szukamy?
-Mógłbym odpowiedzieć ci na to pytanie gdybym wiedział czego szukam. - w jego słowach usłyszałaś swoje myśli.
---
-Opowiedz mi o swoich tatuażach. Chciałabym wiedzieć co każdy z nich dla ciebie oznacza. -poprosiłaś, a zielonooki odkrywał przed tobą po kolei kolejne malutkie cząstki siebie. Byłaś zdziwiona, że umie o każdym coś opowiedzieć. Każdy wiązał się z jakąś historią. 
-Chyba mam pomysł na nasze jutrzejsze spotkanie. -powiedziałaś, gdy skończył po czym powiedziałaś mu na ucho swój plan jak gdyby ktoś mógł was usłyszeć.


-----

Hhahah troszkę tak nostalgicznie wyszło i niespójnie, ale nie moja wina. Taki mam dzisiaj humor. :|

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz