Nie mogłaś się już doczekać co dla ciebie przygotował. Jednak na razie szliście sobie chodnikiem nie mogąc przestać się śmiać bo Hazza mówił jak po prostu..no po prostu ufoludek.
-O nie! Tak dobrze nie będzie! - krzyknął w końcu ze śmiechem i podbiegł do sprzedawcy balonów.
-Nigdy! Ja tego wdychać nie będę! - zrobiłaś duży krok do tyłu o mało nie przewracając
-A kto powiedział, że będziesz musiała coś wdychać? - zapytał zadziornie po czym zaciągnął się helem z balonika i objął cię tak szybko, że nie byłaś w stanie zareagować. Wpił się swoimi ustami w twoje i nawet się nie zorientowałaś jak podzielił się z tobą cienkim głosikiem.
-Ty podstępny draniu! - pisnęłaś jak najgłośniej mogłaś przez co ludzie dookoła od razu zaczęli się śmiać. Harry się wyszczerzył po czym złapał cię za talię i poszliście dalej. Już oboje mówiąc jak istoty nie z tej planety. W sumie było w tym trochę prawdy bo przy Harrym zawsze czułaś się jakbyś była zupełnie inna od tych wszystkich ludzi wokoło.
Gdy doszliście na duży parking Hazza wyjął z kieszeni lśniącą tasiemkę i zawiązał ci ją na oczach.
-Ej! Co to ma znaczyć?- zapytałaś zdziwiona
-To część niespodzianki powiedział H. Nie mogę nic zdradzić.
-No cóż. Jak trzeba to trzeba. -znowu się zaśmiałaś po czym poprowadzona przez loczka wsiadłaś do samochodu.
Jechaliście długo w całkowitej ciszy. Gdy dojechaliście i wyszłaś z samochodu wszystkie kości zaczęły ci strzelać.
-Hej! Tylko mi tu się nie rozleć! - usłyszałaś za plecami śmiech Harrego, jednak w jego głosie słychać było spięcie.
-Dobrze, pod warunkiem, że zdejmiesz mi to w końcu z oczu.- Hazza delikatnie odgarnął twoje włosy. Zagilgotało cię to więc drgnęłaś. Rozwiązał tasiemkę i twoim oczom ukazało się coś niesamowitego.
Mały domek calutki oświetlony mnóstwem zapalonych świeczek. Wyglądało to cudnie. Świeczki - w różnych kolorach i rozmiarach były wszędzie! W trawie, po bokach ścieżki prowadzącej do budynku i w końcu rozświetlały go od środka i od zewnątrz ustawione wzdłuż wielkich szyb.
-Matko! To...to jest po prostu piękne! - wybełkotałaś zachwycona nie wiedząc co powiedzieć
-Naprawdę ci się podoba? - szczera radość w jego oczach i tym słodkim uśmiechu dała ci do zrozumienia jak bardzo mu na tym zależało, a więc i ile ty dla niego znaczysz. Przytaknęłaś.
-Więc chodź za mną.- powiedział i pociągnął cię za rękę w stronę domku. Weszliście na duży taras urządzony na dachu. Usiadłaś, a wtedy H wziął do ręki gitarę i siadając naprzeciwko zaczął śpiewać Little Things. Prawie się rozpłakałaś.
-Myślałam, że nie umiesz grać na gitarze! - krzyknęłaś, gdy skończył
-Poprosiłem Nialla żeby nauczył mnie tej jednej piosenki. Dla ciebie.
-Mnie też ktoś kiedyś nauczył kilku chwytów. -powiedziałaś po czym złapałaś gitarę i zagrałaś prostą ale ładną melodię, która tak kojarzyła ci się z tym 'ktosiem'...
-Słodko się skupiasz jak to grasz. - powiedział po czym złapał cię za rękę i posadził sobie na kolanach.
-Czemu to wszystko musi być takie trudne? Na pewno podoba ci się takie życie? Nie czujesz się jak towar na sprzedaż? -zapytałaś bo te pytania męczyły cię nieustannie.
-Nie umiem ci odpowiedzieć. Wszystko dzieje się tak szybko, że nie mam nawet czasu się nad tym zastanawiać.
-Harry...muszę zadać ci to pytanie. Tylko błagam nie śmiej się. - nic nie powiedział, ale powaga w jego spojrzeniu i tak ci wystarczyła.- Czy kiedykolwiek czułeś coś więcej do jakiegoś chłopaka? No, na przykład do...no nie wiem...Louisa? Fanki mają niezłego bzika na tym punkcie.
-Kocham chłopaków naprawdę mocno. Jak braci. I czasami mam takie odczucie, że mógłbym być, z którymś z nich, ale po prostu nie mam takiej potrzeby. Myślę nawet, że mi nie jest mi przeznaczona prawdziwa miłość. - nie miałaś mu za złe tych słów. Bo ty też nie traktowałaś tego 'związku' z Hazzą poważnie. Dzisiaj, gdy pocałował cię żeby wpuścić do twoich ust hel paparazzi na pewno napstrykali wam mnóstwo zdjęć. Ale miałaś to gdzieś. Nie obchodziło cię co o tobie czy Harrym napiszą, jakie zdjęcia pokażą się w internecie albo gazetach. Jeśli chciałaś coś wiedzieć to pytałaś jego. Byłaś pewna, że on zawsze jest z tobą szczery. Trudno było ci określić realację między wami. Byłaś w nim zakochana, ale go nie kochałaś.
-Zakochałam się w tobie, wiesz?
-Ja w tobie zakochałem się już dawno.
-Ale nie kochamy się chyba, prawda? - na te słowa loczek przytaknął po czym dodał
-Słowa 'Kocham cię' powinny być wypowiedziane do tej jednej, jedynej osoby w życiu. Dojrzale i gdy jest się pewnym, że nadszedł już moment na zatrzymanie się w kadrze. -ktoś inny mógłby tego nie rozumieć. Ty rozumiałaś doskonale.
-Chyba jesteśmy rozbitkami. Myślisz, że kiedykolwiek znajdziemy w końcu to czego szukamy?
-Mógłbym odpowiedzieć ci na to pytanie gdybym wiedział czego szukam. - w jego słowach usłyszałaś swoje myśli.
---
-Opowiedz mi o swoich tatuażach. Chciałabym wiedzieć co każdy z nich dla ciebie oznacza. -poprosiłaś, a zielonooki odkrywał przed tobą po kolei kolejne malutkie cząstki siebie. Byłaś zdziwiona, że umie o każdym coś opowiedzieć. Każdy wiązał się z jakąś historią.
-Chyba mam pomysł na nasze jutrzejsze spotkanie. -powiedziałaś, gdy skończył po czym powiedziałaś mu na ucho swój plan jak gdyby ktoś mógł was usłyszeć.
-----
Hhahah troszkę tak nostalgicznie wyszło i niespójnie, ale nie moja wina. Taki mam dzisiaj humor. :|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz