środa, 28 listopada 2012

Imagin cz. 27

Kate - Video Games

Obudziło mnie dziwne przeczucie. Od czasu porwania  w ogóle miałam problemy ze snem, ale to było coś innego. Byłam pewna, że już nie zasnę, więc wstałam, ubrałam się i cichaczem wymknęłam z mieszkania nikogo nie budząc. Bardzo bałam się wychodzić sama. Bez względu na porę dnia czy pogodę. Po prostu wyjście na zewnątrz stało się kolejną trudnością, taką samą jak napisanie testu z matematyki...kiedyś to przychodziło jak oddychanie. Coś naturalnego. Teraz już nie.
Mimo to wyszłam na ulicę. Owionęło mnie chłodne powietrze. Weszłam w gęstą, poranną mgłę i szłam tak powoli ulicami Londynu omijając liczne kałuże. Lawirowałam pustymi chodnikami, alejkami parkowymi, oglądałam wystawy sklepowe. Przyznam, że to było straszne uczucie. Tak jakbym sama tutaj mieszkała...w takim wielkim mieście...
Z czasem zaczęło się robić bardziej tłoczno, coraz więcej osób przebiegało gdzieś spiesząc się na metro czy autobus, coraz więcej samochodów przecinało beznamiętnie ulice. Usiadłam w kawiarni. Po chwili zorientowałam się, że to jest ta sama kawiarnia, w której kiedyś zostawiłam [T.I], a ona potem spotkała Harrego...
Tak, teraz [T.I] była dla mnie właściwie niedostępna. Nie mówiłam jej o tym, bo nie chciałam obarczać jej swoją samotnością. Przecież nie mogę mieć do niej pretensji. Od razu zareagowała na tamtego smsa...a co by było gdyby nie ona? Czy teraz siedziałabym sobie w kawiarni?
Nagle zobaczyłam znajome mi twarze. Ach, no tak to była Grace i Brian, a z nimi...Peggie i Damien.
Tak...od kiedy Grace przeniosła się do naszej szkoły stała się od razu najsłynniejszą dziewczyną. Ładna, przebojowa...no i jeszcze do tego kuzynka [T.I]! Znała Harrego osobiście! Ba, jej chłopakiem był sąsiad Louisa! Oczywiście mój były nie byłby sobą gdyby od razu nie przystawił się do towarzystwa. Dupek. Grace zajęta to poleciał do Peggi, a co...szkoda gadać.
Wyszłam niezauważona i poszłam przed siebie. Klapa. I pomyśleć, że to między innymi przez niego moja relacja z [T.I] tak się osłabiła...To on był w końcu powodem, dla którego zostawiłam ją wtedy samą w kawiarni! Kiedy to było? Właśnie...przypomniałam sobie to co nie dawało mi spać. Rocznica Harrego i Kate! Dokładnie rok temu wyznał jej (co prawda w sposób niedolny) miłość w mieszkaniu Louisa, a potem była ta legendarna wręcz parapetówka u Grace. Minął rok, a czułam się jakby to było wczoraj.
Trzeba jakoś dać znać, że pamiętam! Ale z drugiej strony chyba nie warto im przeszkadzać...szłam pogrążona w rozmyślaniu, gdy ktoś na mnie wpadł! 
-Ojeju! Przepraszam...-rzekł uroczy brunet podnosząc rzeczy, które wypadły mi z torebki.
-Ach, nic się nie stało. -sama zaczęłam wrzucać przedmioty z powrotem do przegródek.
-Ej, a my się skądś nie znamy? -zapytał błyskotliwie patrząc mi prosto w oczy. Faktycznie wyglądał znajomo!
-Czy ty przypadkiem nie prowadziłeś rok temu warsztatów tanecznych w szkole za rogiem?
-Prowadziłem!
-Hahahah. No to już pamiętam. W takim razie przypomnę. Kate jestem. -powiedziałam wyciągając do niego dłoń. Złapał ją i przedstawił się
-Andy. Miło mi poznać. Ponownie.
-Nawzajem. -odpowiedziałam z uśmiechem. Warsztaty były super. Chociaż tak naprawdę to wszystko do nich się zaczęło. Wtedy, po kłótni ze mną [T.I] pobiegła do szkoły muzycznej i złamała tę cholerną nogę! A zresztą...było minęło...- Znowu prowadzicie jakieś warsztaty?
-Nie. Tym razem nie. -zaśmiał się. Moja młodsza siostra uparła się, że będzie zdawać tu do szkoły dziennikarskiej. 
-Na nowej uczelni? 
-Tak. Wydaje mi się, że tak.
-Jeju! Naprawdę? Ja też tam zdaje! -ta rozmowa coraz bardziej poprawiała mi humor.
-Serio? Ona jest taka podekscytowana. Rodzice kazali mi jechać z nią. Pomóc wynająć mieszkanie itd.
-Hhaha. Opiekuńczy, straszy brat?
-Żebyś wiedziała. A ty masz rodzeństwo?
-Siostrę. Ma na imię Lia, ma 6 lat i jest najsłodszą istotką jaką znam. No, może na równi z braćmi szanownej [T.I] Styles. -zabrzmiało to cierpko. Mimo iż nie miało tak zabrzmieć. Chyba. 
-[T.I] Styles? -zaśmiał się. -Nie mów tylko, że masz na myśli [T.I] [T.N]. 
-Właśnie ją! Znasz ją skądś?
-To znaczy słyszałem o niej. Miałem tańczyć ogółem w teledysku One direction. I z moją grupą mieliśmy opracować dla nich choreografię na jeden koncert...
-Masz grupę taneczną?
-Taka tam. Kilku znajomych.
-Jakaś dziewczyna? 
-Nie, a co. Chętna? -zaśmiał się.
-No co ty. Ale kocham tańczyć.
-To co ty masz zamiar robić na dziennikarstwie?
-Sama nie wiem. Mam wiele pasji. 
-Ciężko tak chyba nie wiedzieć co chce się robić w życiu...
-A ty wiesz?! -zdenerwowałam się.
-Tańczyć. 
-No to masz faktycznie ułatwione zadanie.
-Oj, dobra. Proponuję koniec złośliwości. W rekompensacie postawię ci kawę. Co ty na to?
-Przed chwilką piłam...
-No to, nie wiem. Drożdżówkę? Daj się gdzieś zaprosić.
-Niech ci będzie. -powiedziałam. Nie miałam nic do stracenia, a chłopak był sympatyczny. 



-Błagam, powiedź coś. -przerwał Harry niezręczną ciszę.
-Ale ja...ja nie wiem co powiedzieć. Nie spodziewałam się takiego poważnego gestu z twojej strony...to po prostu...po prostu...-nie mogłaś znaleźć słów. To ci się nawet nie śniło! 
-Usłyszę to upragnione słowo czy zejdę na zawał?
-Harry, wyjdę za ciebie! Tak, tak i jeszcze raz tak! Oczywiście! To jakieś szaleństwo, ale tak strasznie cię kocham... -gdy zobaczyłaś jego uśmiech myślałaś, że zemdlejesz. Był przeszczęśliwy. Naprawdę. Nie widziałaś go bardziej uradowanego. Włożył na twój palec delikatny, ale piękny pierścionek. Bardzo niepozorny, co dało ci do zrozumienia, że nie będziecie od razu oznajmiali tego całemu światu. To tez powód, dla którego nie zrobił tego, np. na koncercie. 
Przytuliłaś go ze łzami w oczach.
-Choćby nie wiem jak było ciężko ja zawsze będę cię kochał. Zawsze. -cieszyliście się cudowną, młodzieńczą radością. To było wariactwo, zdawałaś sobie sprawę, że nie masz pojęcia na co się porywasz. Ślub z pewnością będzie dłuuugo odwlekany, ale taki poważny krok to był dla ciebie i tak ogromny dowód. Jego bezgranicznej miłości. Leżałaś na łóżku,a on śpiewał ci Little Things i poczułaś, że dopiero teraz tak naprawdę rozumiesz słowa tej piosenki. Po chwili samowolnie sięgnełaś po komórkę i napisałaś smsa 
'Pierścionek na moim palcu!
Ale shhhh to tajemnica. Tom dowie się potem.
Wiem, że to szaleństwo, ale wariuje ze szczęścia.
Wierzę, że zrozumiesz.' 
Już chciałaś wysłać go pod numer mamy, gdy nagle coś ukłuło cię w sercu. Jej już nie ma. Nawet nie wykasowałaś jej numeru z komórki. No bo jak to? Nie mieć mamy na liście kontaktów...
Nie, nie chciałaś się zadręczać co by powiedziała, gdyby żyła. Byłaby przy tobie, jak zawsze. Niezależnie od tego jakie głupoty robiłaś zawsze była przy tobie. I teraz też jest. Nawet bliżej niż kiedyś. Była pewnie przy Harrym jak się zastanawiał, jak wybierał pierścionek...teraz będzie trwać przy tobie niezależnie od miejsca. Będzie częścią każdej twojej decyzji. 
-Harry?
-Tak? -zapytał z uśmiechem.
-Chciałabym odwiedzić jedno miejsce...


_____


Z góry przepraszam, że takie przejście nastrojowe w środku, ale same rozumiecie...wena się kłania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz