wtorek, 13 listopada 2012

Imagin cz. 13


Dla nastroju polecam Nobody Compares

Nie mogliście się uspokoić. Śmialiście się i biegliście przed siebie. Jak dobrze, że już nie męczyłaś się z tym gipsem. W ostatniej chwili wskoczyliście do autobusu. Na górze nikogo nie było. Hazza przyparł cię do barierki i zaczął całować. Czułaś się cudownie. Byłaś tutaj we właściwym czasie i z właściwą osobą. Kochałaś go, teraz już nie miałaś wątpliwości. Jakby słysząc twoje myśli Harry oderwał się od twoich ust i zapytał patrząc głęboko w oczy
-[T.I], kochasz mnie?
 -A ty?
-Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo.
-Powiedz mi.
-Twój uśmiech jest dla mnie najwspanialszym prezentem. Jesteś tak inna od tych tysięcy fanek, które chciały być ze mną być chociaż nawet mnie nie znają. Zawsze z utęsknieniem czekam na nasz czas w ciągu dnia i nawet nie wiesz jak mi smutno, gdy musimy się rozstać. Chciałbym być z tobą na okrągło. Gdybym nie mógł się z tobą nawet przyjaźnić to bym tego nie przeżył...-mówił ro wszystko bardzo poważnie i aż nie wiedziałaś co odpowiedzieć. Popatrzałaś mu tylko głęboko w oczy i powiedziałaś jedyne co nasuwało ci się na myśl. 
-Kocham cię do szaleństwa. Jesteś najlepszą rzeczą jaka mi się w życiu przytrafiła. Naprawdę, nie mogę wciąż w to uwierzyć. Gdyby ktoś dwa lata temu powiedział mi, że będę spędzała z tobą te wszystkie wspaniałe chwile na pewno bym mu nie uwierzyła. Chciałabym mieć cię na wyłączność. Nie żałuję żadnego momentu, który z tobą spędziłam. -Przytuliłaś go mocno. Zdałaś sobie sprawę, że chcesz być przy nim ciągle. Za kulisami, ale obecna. Wiedziałaś, że niedługo jedzie w trasę po Europie. Uświadomiłaś sobie, że nie chcesz się z nim rozstawać na ten czas.
-Nie zostawiaj mnie nigdy. Proszę. -powiedziałaś niemal ze łzami w oczach
-Obiecuję. -powiedział po czym wasze wargi znowu się zetknęły.

---
-Dobra, już czas. -powiedział loczek wesoło spoglądając na zegarek. -Była dopiero 21 więc nie wiedziałaś co to za 'wyjątkowa chwila', ale bardzo chciałaś miło spędzić ten wieczór. No, w końcu 16 urodziny obchodzi się ten jeden raz w życiu! Jednak na razie nie miałaś na nic ochoty. Katie, Sonia, Grace i Eleanor, z którą zdążyłaś się zaprzyjaźnić do tego stopnia, że właściwie już nie rozróżniałyście, która nosi ubrania której zabrały cię na 'popołudnie piękności'. Po fryzjerze, kosmetyczce i zrobieniu mani i pedi kiuru chciałaś choć chwilę odpocząć od tych wszystkich atrakcji. 
-Czas na co? - zapytałaś w końcu
-Na otwarcie prezentu nr 1 od chłopaków! - wyszczerzył się Harry. No cóż, narzekać nie będę -pomyślałaś. Duże pudło wyglądało obiecująco. Delikatnie rozwiązałaś wstążkę i podniosłaś wieko. 
-Jeju! Jakie to piękne! - krzyknęłaś z wrażenia na widok cudnej, cekinowej sukienki mini, która tonęła w matowych odcieniach niebieskiego przechodzących w srebrne refleksy. Kreacja była naprawdę boska. Trafiała w twój gust idealnie. Odkrywała nogi za to miała rękawy do łokcia i ścięty dekolt. Ale w pudle było coś jeszcze! Proste, matowo czarne szpilki z czerwoną podeszwą. Pasowały do sukienki idealnie. 
-No, a tu jeszcze drobiazg ode mnie. - pokazał urocze dołeczki i podał ci nieduże pudełeczko. Wyjęłaś z niego cudowną, srebrną bransoletkę z zawieszką H na delikatnym łańcuszku. 
-Jest wspaniała. Nie mam słów. W twoich oczach zakręciły się łzy. - Hazza jak zwykle znalazł najlepszą odpowiedź. Wystarczyło, że leciutko musnął twoje wargi swoimi, a już przechodziły cię ciepłe dreszcze. Nie chciałaś nigdzie wychodzić. Chciałaś zostać z nim i jak zwykle cieszyć się każdą chwilą. Hazza przeniósł cię na kanapę i położył. Całował cię dalej jedną ręką opierając się o oparcie kanapy, a drugą o poduszkę zaraz koło twojego biodra.
-Nie idźmy nigdzie. Proszę, zostańmy razem w domu. -szepnęłaś. Zielonooki całował cię jeszcze chwilę po czym powiedział z chytrym uśmiechem.
-Będzie świetna zabawa, zobaczysz. Po czym podniósł cię za rękę i lekko popchnął w kierunku łazienki. 
-Idź się przebrać. Zaraz wychodzimy.
-Ale jak to? - zapytałaś zaskoczona
-Ćśśśś...-położył palec na twoich ustach. -Niespodzianka.

Nie szykowałaś się długo. Jedynie szybko przebrałaś. Zrobiłaś lekki make-up i potraktowałaś włosy pianką nadającą objętość. Wyglądałaś nieźle. Gdy wyszłaś Harry też prezentował się świetnie. Zabójczo przystojny, jak zawsze. Zaczęłaś być zazdrosna, chociaż w sumie nie miałaś powodu.
-To, co - gotowa na podbój miasta? - zapytał ze śmiechem
-Z tobą u boku - zawsze i wszędzie! -krzyknęłaś i wyszliście

Gdy dojechaliście na miejsce nie mogłaś w to uwierzyć. Nad wejściem do najsłynniejszego klubu w Londynie świeciło się twoje wielkie zdjęcie z napisem Szczęśliwej szesnastki! ! Nie mogłaś w to uwierzyć. Zaraz jak wyszliście z auta oślepiły cię flesze. To było dziwne bo wcale nie skupiały sie na Harrym tylko na tobie! Co tu się dzieje?! - zapytałaś się w myślach
W środku było mnóstwo baloników w kolorze twojej sukienki. Zresztą, wszystko - cały wystrój - był pod kolor! Było tam mnóstwo ludzi. Większość kojarzyłaś, sama się dziwiłaś jak wielu z nich znałaś osobiście. Wszyscy składali ci życzenia, a ty starałaś się znaleźć chwilkę na chociaż krótką pogawędkę z każdą osobą. To było zadziwiające jakie narosło wokół ciebie zainteresowanie.
Gdy zobaczyłaś jak twój książę z bajki łasi się na drinka złapałaś go za ramię i stanowczo powiedziałaś - Hola, hola! Dla ciebie to impreza bezalkoholowa o ile chcesz jeszcze mnie dzisiaj pocałować.- popatrzył na bar po czym na ciebie i od razu dał ci buziaka. -Cóż, powiem szczerze, że co jak co ale twoje usta są lepsze niż jakikolwiek alkohol. -Wplotłaś dłonie w jego loczki przyciągając go do siebie po czym słodko się pocałowaliście.
Po trzech godzinach byłaś już dość zmęczona o czym powiedziałaś Hazzie, a on od razu wskazał ci tylne wyjście.
Uciekliście tam jak dzieci chowając się przed paparazzimi. Gdy byliście już z powrotem u Hazzy zdjęłaś buty i rzuciłaś się na łóżko. Spałaś już u niego kilka razy zawsze jednak tylko się tuliliście. Nigdy nic nie zaszło dalej. Odpowiadało ci to, ale czułaś się gotowa na ten następny krok. Co oczywiście nie znaczy, że sama chciałabyś go prowokować. 


Harry wszedł do sypialni wpół rozebrany. Miał na brzuchu niezły kaloryfer, chociaż po jego drobnej budowie z pewnością nikt by się tego nie spodziewał. Tak, czy tak czułaś się przy nim jak ktoś kruchy i delikatny bo tak cię właśnie traktował. I bynajmniej nie miałaś mu tego za złe.
-Pomógł byś mi? - zapytałaś wstając i odwracając się do niego plecami. Chodziło ci oczywiście o rozpięcie zamka w sukience, ale o tym, że loczek nie widział cię nigdy w samej bieliźnie (a tego dnia jak na złość założyłaś najbardziej seksowny komplet!) pomyślałaś dopiero wtedy, gdy sukienka osunęła się po twoich nogach w dół. Gdy podniosłaś ją i szybkim krokiem udałaś się do szafy ją zawiesić poczułaś czyjeś ciepłe dłonie w talii. O nie...właśnie tego się obawiałaś. Dziękowałaś Bogu, że zabroniłaś swojemu kocurowi dzisiaj pić. Odwrócił cię w swoją stronę i przyciągnął do siebie kładąc głowę w zagłębieniu pod twoją szyją. 
-Hej! Serce ci zaraz z piersi wyskoczy! -powiedział po czym lekko pocałował zaczerwienioną okolicę tatuażu. Przejechałaś dłonią po balonikach na jego piersi. 
-To ty tak na mnie działasz. -zaśmiałaś się po czym poddałaś jego długim pocałunkom. 
Sama nie wiedziałaś kiedy ale leżałaś na łóżku, a Hazza całował cię po brzuchu schodząc coraz niżej. Gdy zsunął lekko twoje majtki w dół nie czułaś strachu. Ale on tylko się zaśmiał po czym pocałował cię w mostek i oboje się wyszczerzyliście.
Wstałaś z zamiarem udania się do łazienki na szybki prysznic po czym nasunęła ci się pewna myśl i stwierdziłaś -Hmmm...tobie też chyba przydałoby się odświeżenie...
Hazza jakby tylko na to czekał rzucił się do łazienki. Nie wstydziłaś się przy nim wcale. Nagła panika minęła. Śmialiście się i oblewaliście nawzajem płynami z kolorowych butelek. Teraz to wydawało ci się oczywiste. Żadne z was nie było skrępowane. Tuliliście się i całowaliście oblewani strużkami wody płynącymi rześko z sufitu. 
Nagle usłyszeliście dzwonek do drzwi. Harry wyskoczył z kabiny owijając się ręcznikiem. Ty nie mogłaś opanować się ze śmiechu. Ale zaraz, zaraz...a jeśli to twoi rodzice? I otworzy im mokry Harry owinięty tylko ręcznikiem w pasie?! Szybko wytarłaś się i wskoczyłaś w za duży szlafrok Hazzy. Cóż - lepsze to niż nic. Gdy usłyszałaś jakieś głosy byłaś już prawie pewna klęski. Postanowiłaś wyjść odważnie zdarzeniom naprzeciw, gdy w drzwiach zobaczyłaś...Nialla i tę jego dziewczynę! Wyglądali na bardzo skrępowanych. Oni i Hazza stojący po drugiej stronie drzwi. 
-Chyba przychodzimy nie w porę...-powiedział Niall z zamiarem odwrotu ale zatrzymałaś go niepohamowanym wybuchem śmiechu. Zdecydowałaś, że trzeba rozluźnić atomsferę. 
-Ależ nie! Chodźcie śmiało, uratowaliście mnie właśnie przed zamydleniem oczu na śmierć. - tutaj popatrzałaś wymownie na Harrego i zaprosiłaś ich gestem do środka. - Zaczekajcie sekundkę, tylko się przebiorę i niewiele myśląc wskoczyłaś z powrotem do łazienki. Założyłaś ulubioną pidżamę - krótkie spodenki wiązane na wstążeczkę i uroczą bluzeczkę na co narzuciłaś jeszcze bluzę z futerkiem. Wytarłaś włosy i zwinęłaś je w nieogarnięty kok po czym szybko wklepałaś w twarz krem.
-No, dobra. Jestem gotowa. -zaśmiałaś się wchodząc do salonu po czym popatrzyłaś na Harrego kręcącego się po kuchni w ręczniku.
-Harry, zboczuchu! Takie widoki zostaw dla mnie. Naszych gości mogą one niekoniecznie cieszyć. -posłałaś mu wrogie spojrzenie.
-Już idę coś na siebie włożyć królewno. -powiedział dając ci całusa i tym samym muskając twarz mokrymi loczkami. Zrobiło ci się smutno. Może następnym razem jednak zdecydujecie się na coś więcej? A właściwie ty zdecydujesz...

---

Przesłodziłam, ale i takie muszą być czasem imaginy =3 Szykuję coś naprawdę złego więc muszę najpierw trochę posłodzić. Wybaczcie. =P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz