sobota, 17 listopada 2012

Imagin cz. 21

Harry szykował się do wywiadu podczas, gdy ty robiłaś chłopcom pudding w kuchni. Nagle usłyszałaś pukanie do drzwi.

Otwarłaś i zobaczyłaś mokrą od deszczu Jul. Zapłakaną i wyglądającą bardzo, bardzo marnie.
-Jul! Co się stało?! -krzyknęłaś szybko zapraszając ją do środka. 
Hazza właśnie zszedł po schodach.
-Harry! Przynieś jakiś ręcznik, szybko!
Po chwili H wybiegł z łazienki z wielkim, puszystym ręcznikiem i suszarką do włosów. 
Gdy Julia trochę się już uspokoiła poprosiłaś Hazzę, aby zostawił was same.
-Co się stało? Gdzie Niall? -zapytałaś wystraszona, chociaż starałaś się mówić spokojnie.
-Nie mam pojęcia. Gdy wracałam do domu ktoś mnie napadł! Kilka osób zasłoniło mi oczy i wepchnęło coś do ust żebym nie mogła krzyczeć. Zapakowali mnie do jakiejś furgonetki. 
-Jak ci się udało uciec?!
-Zawieźli mnie gdzieś, do jakiegoś magazynu. Nie wiem nawet ile ich było. Zabrali mi torebkę i płaszcz, zmacali mnie potem znowu wrzucili do furgonetki i wyrzucili przy jakiejś rzece. Kawałek dalej była szosa, do której podbiegłam i złapałam stopa. Jakiś tirowiec wysadził mnie kilka ulic dalej. -cały czas mówiąc to szlochała.
-Jeju! Trzeba to od razu zgłosić na policję! -krzyknęłaś myśląc co Niall zrobiłby tym gnojom.
-Nie, błagam! Nie chcę żeby Niall się dowiedział. 
Wtedy ktoś wparował do domu. 
-Jul! Jul! Jesteś tu?! [T.I] jest tu kto?! [T.I], Jul! -wydzierał się Niall.
-Niall! Jesteś! -podbiegłaś do niego i obróciłaś się przez ramię do Juli. Cała się trzęsła. N wyminął cię i od razu ją przytulił.
-Tak się martwiłem! Dostałem telefon z policji. Sąsiad zgłosił porwanie! Co się stało?
-Nic...
-Jak to nic? Przecież ty cała drżysz!
-Niall, spokojnie. -wtrąciłaś. -Julia strasznie to przeżywa. Nie zdajesz sobie nawet sprawy z tego, że na nią krzyczysz. Nialler westchnął. 
-Opowiesz mi wszystko w domu. Że też mam dziś te cholerne wywiady! 
-Nie, nie opowiem ci tego w domu. Muszę powiedzieć całą prawdę teraz. Nie chcę dłużej ich okłamywać, Niall. Proszę. -nie miałaś pojęcia o co jej chodzi. -Niall...
-Nie ma nic do mówienia. Wszystko już ustaliliśmy. Tak będzie dla nas i dla nich najlepiej.
-Zaraz, zaraz. O co tutaj chodzi? -znowu czegoś nie rozumiałaś.
-Zawołaj Harrego. -wtrąciła Julia.
-Harry! Proszę cię, chodź tu na chwilkę!
Hazza szybko wszedł do salonu i usiadł koło ciebie na kanapie. 
-O, Niall! Hej! -przywitał się. Nialler mu nic nie odpowiedział.
-Nie chcę nic już dłużej przed wami ukrywać. -westchnęła. -Niall, wiem, że robiłeś to wszystko dla mojego dobra. Wiem, że chciałbyś mnie cały czas chronić. Ale nie możesz. 
Kochani, nie mam na imię Julia. Nie pochodzę z rozbitej rodziny, w której ojciec się spija i bije matkę. To była bajka. Bardzo zresztą realistyczna bajka, którą wymyśliła dla mnie pewna inteligenta osoba. Mój tata jest właścicielem dużej agencji reklamowej w Polsce. Moja mama pracuje razem z nim. Robił w życiu wiele przekrętów, a mama w końcu postanowiła w rekompensacie za jego zdrady ujawnić liczne przestępstwa. Po tym jak uruchomiła lawinę niedokończonych porachunków mojego ojca po prostu wymusiła na nim rozwód i zwiała z kasą. Przeprowadziłyśmy się do LA i wtedy wyjechałam na tamten dwumiesięczny obóz. Ze szkołą artystyczną, do której mnie zapisała. 
Mama przez to co zrobiła miała bardzo duże problemy. Co chwila ktoś jej groził. W końcu mój ojciec pewnego dnia przyleciał i zabrał mnie do Polski. Chciał żebym była bezpieczna. Ale to nie było życie. Nie mogłam wychodzić z domu ani z nikim kontaktować. To dlatego Niall mnie nie znalazł. Mój tata chcąc zapewnić mi bezpieczeństwo sprawił, że po prostu zniknęłam. Przestałam istnieć. Tęsknota za Niallem, z którym nie mogłam się skontaktować była ogromna. Nie było przy mnie nikogo. To siedzenie w zamkniętym pokoju...wolałam umrzeć. Dlatego pewnego dnia udało mi się uciec. Pojechałam do domku nad jeziorem, do którego kiedyś jeździliśmy na wakacje, rozpaliłam ognisko i chciałam dokończyć to co zaczął mój ojciec. I tak nikt już o mnie nie pamiętał, nikt się o mnie nie martwił, nie było nikogo komu mogłoby na mnie zależeć. 
Ktoś zobaczył ogień, poczuł smród, zadzwonił po karetkę. Tata wydał fortunę aby w gazetach napisali głupoty, które miały zamaskować ten koszmar. Historię błędów przeszłości, w którą zostałam wplątana. Nie chciałam jechać z Niallem do Londynu, bo nie chciałam na niego ściągać niebezpieczeństwa. Jednak zaślepiło mnie szczęście. Zmieniłam imię i nazwisko, wyrobiłam całkiem nowe dokumenty. Po moim dawnym życiu nie ma już śladu, a mimo to wciąż z tyłu głowy mam to co nie daje mi spokoju. Nieszczęście wiszące nade mną - a tym samym nad Niallem niczym burzowa chmura. Byłam nie fair wobec was wszystkich. Bardzo nie fair. Ale musicie mi wybaczyć. Proszę wybaczcie mi, nie umiałam już dłużej żyć w kłamstwie. Ci ludzie, którzy mnie prześladują są na wolności i nigdy nikt ich nie złapie. Będą mnie męczyć póki nie zamęczą. To będzie najbardziej bolesna kara dla mojego ojca. Posunęli się nawet do zabicia mojej mamy, ale sęk w tym, że tata nigdy jej tak naprawdę nie kochał, a mnie i owszem. 
To cała historia. Cała prawda. Jestem pewna, że to oni mnie dzisiaj porwali. Bawią się z tatą w kotka i myszkę, pewnie go szantażują. Szukają informacji, jakiś dowodów, że mają mnie w garści. 
- nie wiedziałaś co powiedzieć. Ta historia była wstrząsająca. Niall patrzył na Jul...no właśnie, na kogo on patrzył? Wyszłaś z pokoju. Kierowałaś się prosto na schody. Stanęłaś na tarasie i nie wiedziałaś co powiedzieć. Harry złapał cie w talii. 
-Wiem, że to straszne...
-Straszne? Harry, to przerażające! Jak ona mogła tak kłamać? Jak Niall, ten słodki Nialler mógł zakochać się w kimś takim?!
-Nie oceniaj jej...
-Jak mam jej nie oceniać? Czy ona nie widzi, że niszczy życie ludziom dookoła? To...to jest po prostu...
-To nie jej wina. Ktoś inny zadecydował za nią.
-Żal mi Niala. Strasznie mi go żal...
Usłyszałaś dzwonek do drzwi.
-A to kto znowu?! -wydarłaś się zirytowana. -Nie mogę z tymi ludźmi, no! O tej godzinie! 
-Hej, hej. [T.I] - Hazza próbował cię uspokoić jednak teraz absolutnie to na ciebie nie działało.
-Ej, popatrz mi w oczy. -złapał cię mocno za nadgarstki i obrócił w swoją stronę. 
-Nie łap mnie w ten sposób! Nie mów tak do mnie! -miałaś łzy w oczach. Ludzie, czy ty nie możesz przeżyć jednego normalnego dnia?!
-Co się tam dzieje? -zapytał H przykładając palec do twojego czoła.
-Chciałabym wiedzieć. -odpowiedziałaś po czym po prostu się w niego wtuliłaś. Znowu usłyszałaś dzwonek.
-Już dobrze? -zapytał loczek puszczając cię.
-Tak. -otarłaś łzy i zbiegłaś po schodach. 
Przed drzwiami stała młoda, wysoka dziewczyna. Ubrana była w długi sweter z Minnie i grube rajstopy. Wyglądała uroczo i niewinnie choć jednak trochę dziecinnie. 
-Hej! Czy dotarłam do domu doktora Toma? -zapytała sympatycznym głosem.
-Tak, jak najbardziej. W czym mogę pomóc?
-To znaczy doktor uprzedził, że będzie w domu jego córka i kazał bardzo przeprosić, ale całkiem zapomniał o jakiejś ważnej wystawie fotograficznej. No i ja właśnie miałam się zająć chłopcami. Maxem i Danem zdaje się. -no to już wszystko jasne. Potem nakrzyczysz na Toma i będziesz prawiła mu morały jaki to on jest zapominalski.
-Ach, no tak. Takie numery to tylko z Tomem. Ciesze się jednak, że cię załatwił bo wychodzę z chłopakiem więc cóż, można powiedzieć, że spadłaś mi jak z nieba. Ale Tom zostawił ci jakąś wiadomość dla mnie. Jakieś zaświadczenie, że faktycznie prosił cię o przysługę? -przyszło ci na myśl, że to może jakaś sprytna fanka. To byłby w końcu niegłupi pomysł na dostanie się do domu.
-Oczywiście. -wyjęła z torby liścik od Toma, napisany jego charakterem pisma. Nie miałaś już żadnych wątpliwości. Zaprosiłaś dziewczynę do środka.

-To ja już będę chyba leciał. -do holu wszedł Niall z przekrwionymi źrenicami.
-Nie, proszę! Pojedziesz ze mną i z Harrym. Przecież nie ma żadnego problemu. Podeszłaś w jego stronę i przytuliłaś go troskliwie. Odwzajemnił uścisk. -Zresztą właśnie! Poznasz kogoś nowego! To jest...-popatrzałaś głupio na dziewczynę. Nawet się nie przedstawiłaś!
-Olivia. Jestem Olivia. -dziewczyna uśmiechnęła się i wyciągnęła rękę w twoją stronę. 
-[T.I], a to jest Niall. -Olivia się zaśmiała.
-Takie mam zabawne imię? -spytał lekko zdołowany Niall.
-Nie, nie. -speszyła się. -Po prostu masz na imię jak wokalista z mojego ulubionego zespołu i jeszcze bardzo go przypominasz.
-Hmmm...a o jaki zespół chodzi? Może kojarzę. -Niall starał się być po prostu miły, ale ty od razu zauważyłaś co się święci. 
-To trochę głupie lubić taki zespół w moim wieku. -odpowiedziała szczerze.
-No dawaj. Moim zdaniem zawsze jest odpowiedni wiek na muzykę. 
-No dobra. One direction. I nawet trochę żałuję, że dziś mam się opiekować chłopcami, bo będzie leciał wywiad na żywo z One direction na MTV, ale doktor tak zapewniał, że będę zachwycona. No, nie umiałam odmówić mojemu nauczycielowi. -odpowiedziała słodko. 
-Hej, wiesz ja też lubię ich kawałki. -Niall odpowiadała całkowicie automatycznie nie zwracając uwagi na to co mówi. Myślami był pewnie przy Julii...
-No co ty? To tacy chłopcy jak ty też tego słuchają? -zapytała z niedowierzaniem. Szybko wkroczyłaś do akcji widząc, że Niall chce i na to pytanie odpowiedzieć.
-Kochanie, muszę wyprowadzić cię z błędu. Ten miły chłopak nie słucha One direction. On tworzy te piosenki i je śpiewa. Jest jednak pewna różnica. No dobrze, a teraz chodź pokażę ci co i jak z chłopcami. - dziewczyna popatrzała na mnie dziwnie potem zerknęła na Niallera, ale chyba nie zrozumiała do końca moich słów i tylko wzruszyła ramionami po czym posłusznie poszła za mną. 
Max i Dan bawili się właśnie z Harrym Juniorem w 'bawialni' jak Tom nazywał duży pokój z bezpośrednim wyjściem do ogrodu, w którym chłopcy mieli różne zabawki, stolik z krzesełkami, hamak, duży domek z kartonu, indiański namiot tipi, półki z książkami i wiele innych dupereli. 
-Bez obaw. Chłopcy są bardzo grzeczni. Jak wyjdziemy to pewnie będą chcieli w coś się pobawić z nową ciocią. Potem się zmęczą, zrobisz im coś na kolację. W lodówce jest wszystko czego ci trzeba możesz pobawić się z nimi w robienie uśmiechniętych kanapek, wtedy ładnie zjedzą. Potem niech idą do kąpieli, a przed snem możesz poczytać im ich ulubioną książkę o Dzikim Zachodzie. -dawałaś Olivii instrukcje pokazując kolejno kuchnię, łazienkę i sypialnię chłopców. -Chyba poradzisz sobie bez problemu, prawda?
-No pewnie, kocham dzieci.
-Świetnie, wobec tego idziemy już. Życzę ci powodzenia. -powiedziałaś z uśmiechem. -Jakby co to numery do mnie i Toma masz na lodówce. -dodałaś. -Pa chłopcy! Będziecie grzeczni? -zapytałaś jeszcze chociaż wcale nie musiałaś. Przyzwyczaili się już do rozmaitych 'niań' z całą załogą One direction na czele. 
-Harry, chodźże! Jedziemy już! - krzyknęłaś w stronę schodów. Hazza zbiegł po schodach gotowy i zauważył gościa.
-O, hej! A kto to taki? Myślałem, że Tom zapomniał kluczy. -powiedział z rozbrajającą szczerością.
-To jest Olivia. Tom podesłał ją do opieki nad chłopcami, bo owszem, zapomniał, ale nie o kluczach tylko o jakiejś wystawie. - Harry się roześmiał po czym wyciągnął rękę do dziewczyny. 
-Witam! Harry z tej strony. -powiedział ze śmiechem.
-Olivia. -dziewczyna odwzajemniła uścisk dłoni po czym w ty, Harry i Niall wyszliście z domu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz