środa, 7 listopada 2012

Imagin cz. 4

Sporo się ostatnio u 1D wydarzyło, ale uznałam, że nie będę tutaj wstawiała zdjęć czy nowinek bo po prostu bez sensu jest dublowanie innych blogów. Chyba, że coś bardziej osobistego lub coś co mi się naprawdę spodobało. ;)
I UWAGA! Tutaj możecie usłyszeć zapowiedź wywiadu 1D dla RMF (na oficjalnej stronie się coś nie ładuje) Zayn i Lou mówią tam po polsku Kochamy was! --> KLIK

A tymczasem dodaję część 4 mojego imaginu. I tutaj uwaga - kolejna zmiana teraz opowiadanie oraz imagin, a także imagin muzyczny będą oprócz tego, że na głównej stronce to jeszcze w zakładkach pobocznych. Żebyście czytały tylko to co chcecie, nie pogubiły się w fabule,a nowe czytelniczki mogły zacząć od początku.



Siedziałaś właśnie w swojej ulubionej kawiarni. Piłaś smakowite latte i patrzyłaś ze smutkiem na nogę uwięzioną w gipsie. Kate za pomocą markera ozdobiła go prawdziwymi dziełami sztuki. Ta dziewczyna miała talent. W szczególności talent do rozśmieszania.
-Hej! Nie rób takiej podkówki bo ci zostanie! - Krzyknęła biegnąc w twoją stronę i potykając się przez co o mało nie wylała kawy.
Rzuciła się na biały fotel stojący obok ciebie z takim impetem, że prawie go przewróciła.
Byłaś już przyzwyczajona. W dłoniach dzierżyłaś kartkę pozostawioną wtedy w szpitalu przez tamtego tajemniczego chłopaka. Kiedy to już było? Miesiąc temu, dwa? Nie mogłaś przestać o tym myśleć.
Nagle coś głośno zaświergotało. No tak, Kate i te jej dzwonki.
-Ojej! Błagam nie zezłość się ale…- zaczęła
-No dobrze już dobrze. Leć. Jestem dużą dziewczynką, poradzę sobie.
-Jeju! Dzięki słońce! – krzyknęła tylko i już jej nie było
Przynajmniej nie będzie mnie wypytywać o tego chłopaka. –Pomyślałaś.
Bez względu na to jak bardzo byś chciała to i tak nic nie pamiętałaś…kompletnie nic!
Rodzice powiedzieli ci tyle ile wiedzieli – czyli to, co widzieli lekarze. Do szpitala przywiózł cię jakiś młody chłopak. Wniósł na oddział. Byłaś nieprzytomna, a chłopaka otaczali ochroniarze. Nie przedstawił się. Kazał tylko natychmiast ci pomóc. Cały czas powtarzał, że to jego wina. Obrażenia były dość poważne, ale chłopak i tak za bardzo panikował. Nawet od złamania kości z przemieszczeniem i to w dość trudnym do leczenia miejscu – bo przy samej kostce się nie umiera. Na szczęście.
Niestety doznałaś szoku pourazowego. Lekarz powiedział, że wszystko tkwi w głowie. Jak przestaniesz o tym myśleć to wspomnienia wrócą.
-Łatwo powiedzieć – mruknęłaś pod nosem.
Nagle przed kawiarnią zrobiło się straszne zamieszanie. Kawałek dalej zaparkował jakiś Lange Rover dookoła którego szybko zrobił się mały tłumik. Cóż, byłaś przyzwyczajona do takich widoków. Co prawda gwiazdy żyły zawsze własnym życiem ale od czasu do czasu nawet ktoś sławniejszy wychodził na ulice Londynu ‘na cywilu’. Pewnie Kate właśnie dostałaby zawału, ale ty wiedziałaś, że z gipsem i tak nie masz żadnych szans nawet na malutki autograf dla przyjaciółki więc dałaś sobie spokój. Mimo to byłaś ciekawa kto sławny kręci się w tej okolicy, w której przecież – ty jesteś praktycznie cały czas. Grupka szybko się rozrzedziła i niezidentyfikowany przez ciebie obiekt zaczął iść w stronę kawiarni.
Gdy jak się okazało – młody chłopak wszedł do lokalu nie mogłaś uwierzyć własnym oczom! Dwa lata temu zrobiłabyś wszystko żeby mieć z  nim zdjęcie. Teraz był na wyciągnięcie ręki. Zaczęłaś gapić się na niego, a po chwili (konkretniej zrobieniu kilku zdjęć z fankami) on popatrzał na ciebie. Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie, potem szeroki uśmiech i nagle zaczął pędzić w twoją stronę!
-O matko! Tak się cieszę, że żyjesz! – wydarł się na cały głos śmiejąc się jak wariat
Gdy zaczął cię tulić naprawdę nie wiedziałaś o co tutaj chodzi. Po chwili jednak zrozumiałaś. To musi być ukryta kamera, taki program, w którym wrabia się niewinnych ludzi napuszczając na nie gwiazdy. Postanowiłaś przechytrzyć producentów – będziesz udawała, że we wszystko wierzysz żeby zaraz krzyknąć ‘Nie macie mnie!’. Tak, to będzie dobre. Zaśmiałaś się w myślach.
Nie zdziwiłaś się wcale, że chłopak szybko się do ciebie przysiadł. Mówił coś ale nie słyszałaś go wcale bo dookoła nawet nie wiesz kiedy znowu zrobił się tłum. Przybiegli paparazzi ze swoimi upierdliwymi fleszami i uwaga – fanki z transparentami! Czegoś takiego nie widziałaś! Niektóre dziewczyny zaczęły się oburzać gdy chłopak nagle cmoknął cię lekko w policzek inne – wręcz przeciwnie – wydzierały się jakie to słodkie albo krzyczały coś w stylu ‘To kiedy dzidziuś przyjdzie na świat?’ lub ‘Ty niedobry! Czemu nie przyznałeś się do takiej ładnej dziewczyny?!’ bądź też ‘To kiedy ślub kochasie?’. Sytuacja zaczęła cię już nieźle bawić, gdy ktoś chlusnął ci prosto w twarz mrożoną kawą. Pisnęłaś przerażona i wstałaś odruchowo – chłodne kostki lodu wpadły ci za koszulę. Fanki zaczęły wydzierać się dziko. Paparazzi czuli się jak w raju. Chłopak szybko złapał cię za rękę i wyciągnął jakimś cudem z kawiarni – chociaż nie było łatwo. Dookoła zrobił się gęsty tłum. Pomyślałaś wtedy, że straszne musi być bycie gwiazdą. Naprawdę beznadziejne. Wsiadłaś do samochodu razem z chłopakiem i się roześmiałaś.
-No dobra, dobra. To gdzie te kamery MTV? –Nie mogłaś się powstrzymać od śmiechu. -Jeju, nie zazdroszczę takich fanek. – dodałaś ale szybko umilkłaś, gdy zdałaś sobie sprawę, że kiedyś byłaś jedną z nich. Żeby przerwać krępującą ciszę zmieniłaś temat.
-To często bierzecie udział w takich programach? – H nie odpowiadał. Był zdaje się skupiony na tym by nie potrącić żadnej fanki.
-Heej! Ziemia do Harrego! Gdzie mnie wywozisz? – wciąż chichotałaś
-Przepraszam. Wyłączyłem się trochę. Takie sytuacje zawsze wyprowadzają mnie z równowagi. A jedziemy do Louisa. Tylko w domu można spokojnie porozmawiać jak sama widzisz.
-Ale zaraz, zaraz. Do Louisa? Ze mną? – czułaś jak robi ci się gorąco. Co za świetny program! A myślałaś, że takie rzeczy nie przydarzają się zwykłym osobom. – Tylko błagam, nie wrabiaj mnie. Bo mi serce pęknie. Gdy jeszcze mieszkałam w Polsce byłam waszą ogromną fanką, a ty mi teraz robisz nadzieję, że spotkam Louisa! I tak już nie mogę uwierzyć, ze spotkałam ciebie! Jadę twoim samochodem! Z tobą! – znowu zaczęłaś się śmiać. To nie mogła być prawda. To musi być sen!
-Spokojnie już spokojnie. –Harry się zaśmiał po czym wjechał w jakąś strzeżoną bramę. Za samochodem nie biegły już fanki.
Jechaliście jeszcze kawałek w ciszy. Skrótami, których nie znałaś, chociaż mieszkałaś tu już od 2 lat. Nigdy nie widziałaś tutaj rozszalałych fanek. To wydawało ci się podejrzane. A jeśli to dubler Hazzy? Bardzo podobny, ale co ty wiesz. Nie interesujesz się nimi – o ironio- od kiedy przyjechałaś do Londynu. Po prostu uświadomiłaś sobie, że spotkanie ich tu wcale nie jest łatwiejsze niż w Polsce i dałaś sobie spokój.
Harry (bądź jego dubler) dobrze grał jednak swoją rolę.
-No i jesteśmy. - Zaparkował samochód pod jakimś wysokim, luksusowym budynkiem.
Wyszliście i wprowadził cię do środka. Wyglądało to jak zwykły apartamentowiec jednak wciąż nie było ci łatwo uwierzyć w to, że to nie jest jakiś wkręt. Wjechaliście windą na samą górę. Weszliście przez jedyne drzwi na korytarzu do naprawdę wielkiego, wypasionego, dwupiętrowego apartamentu z penthousem. 
-O matko! Świetnie tu! –krzyknęłaś
Przez wielkie od ziemi do sufitu szyby widać było cały Londyn. Nagle dobiegły was jakieś głosy. Ktoś zbiegł ze schodów. Chłopak ubrany w pasiasty t-shirt i śliczna brunetka.
-Hej stary! – krzyknął chłopak i przywitał się za Harrym. Potem podszedł z dziewczyną do ciebie.
-Hej! A cóż to za ślicznotkę tu sobie sprowadzasz? – zapytał Hazzę, po czym dziewczyna dała mu porządnego kuksańca.
-Ej! Nie pesz dziewczyny głupku! Witaj! Jestem Eleonor. Dla przyjaciół Elle. – przedstawiła ci się dziewczyna, gdy Lou dawał jej buziaka w policzek
-Bardzo miło mi cię poznać. Jestem [T.I]. – odpowiedziałaś nie wiedząc jak się zachować
-Miło mi poznać! Ja nawet się nie przedstawiłem! Harry Styles się kłania – zaśmiał się Harry po czym ukłonił się naprawdę baaardzo nisko
-Ja również przepraszam. Jestem Lou – dodał Louis na co Elle odpowiedziała – Ach, ci chłopcy! Wybacz im, tacy są niewychowani! – po czym słodko się zaśmiała
-Przepraszam was, to ja zachowuję się co najmniej dziwnie. Wciąż jestem pewna, ze to ukryta kamera. -odpowiedziałaś
-Nie martw się. Zapewniam cię, że nie. –zaśmiał się Harry – Chociaż przyznam, że ja też czasem czuję się jak w jakimś programie telewizyjnym…
-Fanki znowu dały o sobie znać? – zapytał Lou ze śmiechem ale też głębokim zrozumieniem -Oblały ją mrożoną kawą! Sprowadzam chyba na nią jakieś nieszczęścia – zaraz zaraz…o co mu chodzi z tymi nieszczęściami?
-Oj, nie martw się. Większość po prostu oszalała z miłości do was chłopcy. Tak jak ja. Musicie im wybaczyć. – odpowiedziała Eleonor z przekąsem – A tobie, mała radzę szybko zaprać tą koszulę. Jest świetna, a sos czekoladowy łatwo niestety nie schodzi. Możesz też skorzystać z moich kosmetyków i wybrać sobie coś czystego z ciuchów. Harry pokaże ci gdzie są.
-Dzięki, jesteś przemiła, ale ja właściwie muszę już iść. Nie najlepiej się czuję.- Nie kłamałaś. Naprawdę bardzo bolała cię głowa i brzuch zresztą też. Za dużo emocji jak na jeden raz. 
-To moja wina…- powiedział ze smutną, naprawdę bardzo smutną miną Harry. Ledwie się znamy, a już przyniosłem ci tyle nieszczęść!
-Nie to nie twoja…-zaczęłaś ale przerwał ci Lou – Oj, nie histeryzuj! Nie widzisz, że dziewczynie słabo bo spotkała was niemiła sytuacja? Takie rzeczy tu uważasz za normę. Ona nie. Wiesz mi, naprawdę umiesz być upierdliwy.
-Żaden z was nie pomaga teraz [T.I]. Harry daj jej moje rzeczy, a potem najlepiej odwieź ją do domu. Nie zachowuj się jak spanikowane dziecko. Od bólu głowy jeszcze nikt nie umarł. Wiem, że jesteś teraz przeszczęśliwy... –W tym momencie Lou dziwnie popatrzył na Elle, a ona zrobiła minę nr 343 pt. ‘Tak mój głuptasie. Teraz do końca dnia będziesz musiał mi przyznawać rację, że jestem o wiele bardziej błyskotliwa niż ty’ po czym dokończyła – Ale musisz się trochę opanować. Ona przeżywa to inaczej. Lepiej by było, gdyby sama zadzwoniła. Jak sam widzisz nie jest po prostu gotowa na to spotkanie. A teraz już choć Lou. Skoro obiecaliśmy Zaynowi i Perrie tą ‘randkę na dwie pary’ to teraz głupio było by się spóźnić. Pa kochani! – pożegnała się i pociągnęła za rękę Louisa, który wciąż najwyraźniej nie mógł w coś uwierzyć na korytarz.
-Mmm…no tak. Przepraszam…dość niezręczna sytuacja. –powiedział Hazza gdy wyszli
-No może troszkę ale to dlatego, że zachowuję się jak jakiś alien. Ja, ja po prostu….po prostu muszę się już obudzić. -  po czym jak głupia uszczypnęłaś się w ramie najmocniej jak umiałaś.


blogoonedirectionbloganki.blogspot.com/




Sporo tego ale taką miałam wenę... ;P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz