czwartek, 8 listopada 2012

Imagin muzyczny cz, 4 ;)

Włączcie sobie  Last First Kiss


Miałaś straszny sen. Okropny. Twój blondyn płakał w nim uświadamiając ci w jakiej stawiasz go sytuacji 'Czemu mi to robisz?! Czemu?! Daj mi spokój! Daj mi żyć!'.
Obudziłaś się ale czułaś się wciąż jakby to była prawda.
'A jeśli N tak myśli? Jestem potworna. Psychofanka. Nie mam prawa niszczyć jego kariery i wymuszać na nim miłości...
Co o mnie muszą teraz myśleć ludzie?
Idiotka. Skończona idiotka!'
Siedziałaś skulona w kącie sypialni i płakałaś.
Nagle do pokoju wszedł N ze szklanką mleka w ręku. Gdy zobaczył, że nie ma cię w łóżku przestraszył się. Po chwili jednak usłyszał chlipanie.
-Kochanie! Co się stało? - zapytał po czym podbiegł i zaczął szybko dotykać po omacku twoich nadgarstków. No tak, szukał blizn ale na marne bo nigdy się nie cięłaś. 
Przytulił cię.
-Niall, musisz mi coś powiedzieć. Tylko błagam. Szczerze. Dobra?
-Oczywiście. - troskliwy ton jego głosu rozczulił cię do głębi
-Niall...kochasz mnie? Ale pytam tak na serio. Bardzo poważnie.
-No pewnie! 
-Niall...
-Chcesz żebym powiedział ci czy kocham cię mimo wszystko?
Teraz rozumiem, że tak. Wtedy traktowałem to jako taką wakacyjną przygodę. Bardziej przyjaźń niż miłość. Zapomniałem o tobie ale wciąż doskwierała mi straszna pustka. W końcu zrozumiałem, że chodzi o ciebie. Zacząłem cię szukać - zresztą mówiłem ci to już. Ale rozpłynęłaś się w powietrzu. Pisałem do dziewczyn z polskich blogów, pytałem czy cie znają. Szukałem na fb, twitterze i mnóstwie innych portali. Ale nigdzie cię nie było. Dokładnie jakbyś nie chciała żeby ktoś cię mógł znaleźć i napisać. Chciałem się z tym pogodzić ale to bolało. Chłopacy mają swoje jakieś miłości, miłostki, każdy z nich miał kogoś na oku, a ja nie mogłem o tobie zapomnieć. Dziwię się, że media nie zauważyły mojego przygnębienia, ale to dlatego, że chowałem to w sobie. Pewnego dnia poszedłem do Liama, gdzie byli też Harry, Lou i Zayn. I wszyscy popatrzeli na mnie z takim żalem. Hazza tylko podał mi jakąś gazetę i powiedział 'Taki mi przykro bracie.'. Wszyscy byliśmy pewni, że nie żyjesz... Nagłówek 'Rzuciła się w ogień z miłości do idola' złamał mi serce. Poczułem, że zawiodłem na całej linii. 
Wybiegłem z domu. Po prostu na ulicę. Biegłem tak szybko, że nikt mnie nawet nie rozpoznał. Kupiłem pierwszy bilet do Polski. Chciałem lecieć tak jak stałem. Na lotnisko przyjechał Lou, któremu udało się wymknąć w przebraniu. Przywiózł mi najpotrzebniejsze rzeczy. I poleciałem do ciebie. Sam. Paul był wściekły. Byłem wtedy pewny, że wyrzuci mnie z zespołu, chociaż...chłopacy by na to nie pozwolili. Prędzej sami by odeszli. Liczyłaś się tylko ty. Gdy zobaczyłem cie zabandażowaną to...to po prostu się rozpłakałem. Że byłem tak głupi, że od razu nie zabrałem cię ze sobą. Żadne z nas tego nie ukrywa - zrobiłaś głupstwo. Ale szczerze to nie wiem co ja bym zrobił na twoim miejscu...chyba nas oboje ta sytuacja przerosła. Wcześniej nie zdawaliśmy sobie sprawy jak trudno będzie wrócić do codzienności bez swojej wzajemnej obecności. - gdy to wszystko mówił wtuliłam się w niego i zaczęłam delikatnie gładzić po twarzy. -Więc teraz możesz spytać jeszcze raz czy cię naprawdę kocham, ale nasz odpowiedź...
-Nie zasłuży...- zamknął mi usta słodkim pocałunkiem. Podniósł mnie z taką łatwością jakbym była piórkiem i położył na łóżku. Położył się przy mnie po czym przykrył nas kołdrą. Całował mnie lekko w kark. Kochałam to. Był przy mnie. Jego dłonie oplatały mnie. Kruchą i taką bezbronną, a on był moim rycerzem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz