piątek, 9 listopada 2012

Imagin cz. 8

-Mamo, muszę ci coś powiedzieć. -zebrałaś się w końcu na odwagę
-Coś się stało kotku?
-Tak, ale tutaj nie będę z tobą o tym rozmawiała. Chodź do łazienki. -pociągnęłaś ją przez tłum gości do niedużego pomieszczenia. Było tam zdecydowanie ciszej. 
-No, a więc... - odetchnęłaś i oparłaś się o brzeg wanny
-Słucham - powiedziała mama z uśmiechem
-Jest tutaj bardzo ważna dla mnie osoba. Chłopak. - ledwo to z siebie wydusiłaś. Nie dość że NIGDY nie miałaś jeszcze chłopaka z prawdziwego zdarzenia to z tym wiązało się jeszcze wiele innych kłopotów...
-Mmm...no to bardzo cieszę się, że go poznam.
-No właśnie. Chciałabym cię na to przygotować. Bo właściwie go już znasz.
-Naprawdę?
-Tak ale to może być dla ciebie spory szok. Ostrzegam. 
-No to lepiej już mi powiedz kto to taki i miej to z głowy.
-Najprościej będzie chyba jak powiem, ze to Harry Styles. Z One Direction. - w łazience zapadła niezręczna cisza. Nie mogłaś nic odgadnąć z miny twojej mamy. - Amnezja mi już przeszła. To Harry zawiózł mnie wtedy do szpitala. I możesz mi wierzyć lub nie ale on tu jest. Jest coś jeszcze. Nie zdziw się jeśli zobaczysz gdzieś nasze zdjęcia. W gazecie czy komputerze. Bo już się rozniosło że tak powiem...
-Kochanie, cieszę się twoim szczęściem ale wiesz z czym to się wiąże, prawda? Wiem, że nie jesteś gotowa na coś takiego. To cię przerośnie. -odetchnęłaś głęboko bo wiedziałaś, ze to prawda. Twoja mama zawsze trafiała w sedno.
-Wiem, wiem. Ale chyba każdy musi przeżyć jakąś młodzieńczą miłość, prawda? Po prostu czuję motyle w brzuchu, chciałabym choć raz od dłuższego czasu móc poczuć się wolna. Czy chcesz tego czy nie wyjazd do Londynu przewrócił moje życie do góry nogami. Czuję się wiecznie za coś albo za kogoś odpowiedzialna. Nie mam czasu na robienie głupot. A chciałabym no rozumiesz..po prostu tworzyć wspomnienia...
-Wiem o co ci chodzi córcia i przykro mi, że tak to wygląda ale jesteśmy po prostu z Tomem bardzo zapracowani. Ale myślę, że już czas na małą niespodziankę jaką mam dla ciebie. Kupiliśmy dom w bardzo ładnej okolicy. Jest prawie urządzony więc myślę, że za miesiąc będziemy mogli się tam przeprowadzić.  Będziesz miała własny pokój z balkonem, który urządzisz jak chcesz. I w związku z tym w nowym roku szkolnym pójdziesz do artystycznej szkoły w tamtej dzielnicy. Tam są idealnie warunki na nasze nowe, wspólne życie tutaj. Tom będzie miał blisko do kliniki, do której się dostał na wyższe stanowisko. Chłopcy pójdą do nowoczesnego przedszkola koło domu. A ja myślałam nad otwarciem w końcu tej wymarzonej restauracji. Już nawet znalazłam lokal.
-Jeju! To wielka niespodzianka! Świetna, tylko jak Kate to przeżyje...chociaż to i tak w sumie nic miedzy nami nie zmieni i tak będziemy się spotykać. Mamo, jestem pod wrażeniem. Bardzo się cieszę, że w końcu zaczęliście z Tomem realizować swoje marzenia.
-Właśnie. Więc nie mogę ci zabronić tej twojej nowej miłości. Chcę żebyś wiedziała, że zawsze będę cie wspierać. No to może chodźmy do tego Harrego. Niech nie czeka.

Gdy wyszłyście od razu go zobaczyłaś. Był bardzo zestresowany. Twoja mama zresztą też. Chciało ci się śmiać na ten widok.
-Witam! Nazywam się Harry Styles i to ja jestem tym amantem, który w tak niecny sposób uwiódł pani córkę. Bardzo mi przykro. - gdy powiedział to takim poważnym tonem nie powstrzymałaś się i wybuchnęłaś śmiechem
-Mamo, to jest właśnie Harry. Harry, moja mama. I co chyba nie taki, mamusiu diabeł straszny jakim go malują, co? - zapytałaś się specjalnie po polsku
-Czy ja wiem. Wygląda na zestresowanego. Już go lubię. - zaśmiała się mama. Oj, żeby tylko widziała jak ona wygląda...pomyślałaś.
-Zaraz, zaraz. Co to za sztuczki. Proszę o mówienie w języku urzędowym. - powiedział loczek znów poważnym tonem. Zaśmiałyście się z mamą obie.
-Czy mógłbym zabrać pani córkę na wieczorny spacer? -zapytał nieśmiało. Wciąż udając dżentelmena.
-Dobrze już dobrze. Tylko ostrzegam, że jak nie wrócicie przed 23 to już nigdy jej nie zobaczysz. - powiedziała groźnym głosem mama, a Hazza wziął to chyba na poważnie.
-Dziękuję bardzo. Będziemy przed 23. - zaskoczył cię bo dziękuję bardzo powiedział łamaną polszczyzną wprawiając nie tylko ciebie ale też i twoja rodzicielkę w osłupienie.

Na szczęście paparazzim znudziło się już wyczekiwanie na was więc mogliście spokojnie wymknąć się pod osłoną nocy. Nic do siebie nie mówiliście, szliście po prostu za rękę co jakiś czas śmiejąc się nie wiadomo z czego i to wydawało ci się cudowne. Po jakimś czasie zrobiło się naprawdę zimno. Nie musiałaś nawet nic mówić. Zielonooki od razu to wyczuł i bez wahania zdjął z siebie ciepłą bluzę i zarzucił ci na plecy. Było ci naprawdę miło, nie spodziewałaś się tego. Stanęłaś na palcach przodem do niego licząc na buziaka. Niespodziewanie ofiarował ci znacznie więcej. Najpierw delikatnie musnął twoje wargi, a potem lekko oparł cię o drzewo i z ręką nad twoją głową kontynuował długi pocałunek. To było naprawdę słodkie. Głupio było ci to sobie przyznać ale zawsze miałaś go za lekkiego zboczucha. Jak widać, pozory mylą. 
-Harry...-popatrzałaś mu głęboko w oczy - mam dla ciebie złą wiadomość. 
-Tak? -spytał przerażony
-Niestety, niestety ja chyba...-westchnęłaś głęboko - ja...nie...dam...rady iść dalej! - po czym zaczęłaś się dziko śmiać
-Ach, tak? No to zobaczymy! - krzyknął po czym złapał cię tak szybko, że nawet nie zauważyłaś kiedy trzymał cię już na barana. 
Gdy biegł przez parkową alejkę z tobą na plecach i oboje krzyczeliście głupoty naprawdę czułaś się jakbyś leciała. Wysoko na skrzydłach tej niecodziennej miłości.

 ----

Ale się rozpisałam xD To już chyba koniec na dziś ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz