sobota, 10 listopada 2012

Imagin cz. 9

'Hey baybe!
FUCK THE WORLD!
You're perfect to me...'

Gdy wróciliście impreza wciąż trwała w najlepsze. Harry nie chciał cię puścić ani na moment, ale byłaś zmęczona tym szalonym dniem i to o czym marzyłaś to szybki prysznic i wygodny materac. No i może jeszcze ktoś do towarzystwa...
-Harry, idę wziąć prysznic i się przebrać w coś wygodnego. Zaczekaj na mnie u Grace. - próbowałaś przekrzyczeć muzykę i przez chwilę ukłuło cię jego niewidzące spojrzenie. A może chciał zostać i się zabawić? Zrobiło cię się przykro. Tak, jednak tu była między wami przepaść. - No, chyba, że chcesz jeszcze potańczyć czy coś... -dodałaś szybko
-A ty chcesz? - zapytał, na szczęście w jego głosie nie było nic niepokojącego. Jak zwykle sama słodycz.
-Niekoniecznie. -odparłaś
-W takim razie ja też nie. -powiedział po czym uśmiechnął się i dał ci ręką znać, że idzie do pokoju Grace aby tam na ciebie zaczekać. Odetchnęłaś z ulgą po czym pobiegłaś do łazienki.
Gdy weszłaś do pokoju kuzynki Hazza siedział na poduchach przy oknie. Usiadłaś na przeciwko niego i zapatrzyłaś się w ten nocny krajobraz. 
-Nie chciał byś czasami wrócić do czasów kiedy nie byłeś sławny? - zadałaś pytanie, które wzięło się w twojej głowie nie wiadomo skąd. Zastanawiał się dłuższą chwilę po czym odpowiedział
-Nie chciałem dopóki nie spotkałem ciebie. Uświadomiłem sobie teraz, że byłem dotychczas marionetką w rękach menagerów nawet tego nie zauważając. Dopiero teraz poczułem się wolny, ale wiem, że to nie potrwa długo. Co chwila mamy jakieś koncerty, spotkania, sesje, wywiady. W sumie chłopaki chyba też to czują. Staramy się być sobą, robić coś głupiego żeby nie zwariować, ale nie na tym to powinno polegać. -rozumiałaś go i jego smutek. Teraz pewnie czuł motyle w brzuchu tak samo jak ty. Jutro znowu będzie rozchwytywaną gwiazdą. Miał wolny jeden dzień w tygodniu i tak naprawdę tylko przez ten jeden dzień żył. Bo w pozostałe dni inni żyli za niego. To było straszne.
-No to musimy coś z tym zrobić. Chciałabym żebyś mógł na co dzień robić też coś dla siebie.
-Mmm...-odpowiedział tylko bo tak jak ty zdawał sobie sprawę, że teraz jego życie należy do kogoś innego i jest wiele osób, których on nie może zawieść. Przysunęłaś się do niego i oparłaś głowę o jego tors. Objął cię ramionami i mocno przytulił. Siedzieliście tak wpatrzeni w to miasto, dzięki któremu się poznaliście i rozmyślaliście o tym dlaczego akurat tak potoczyły się wasze losy.
Grace i Brian leżeli na dużym materacu, który służył G za łóżko. Gdy postanowiliście z Hazzą także się położyć podeszłaś do swojej kuzynki. Spała z uśmiechem na ustach. Ona zawsze jest szczęśliwa. pomyślałaś. Postanowiłaś zrobić jej jednak przysługę i zdjęłaś jej czarne rajstopy z wymyślnymi ściegami, które z pewnością zostawiły by na jej nogach nieprzyjemny ślad, bransoletkę i kolczyki (jak ona mogła się w tym żelastwie położyć?!) po czym przykryłaś ich kocem. Hazza pomógł wyjąć ci zapasowy materac ze schowka za szafą i złączyliście go z ich materacem po czym od razu się położyliście. Dzięki Bogu, gdy się kąpałaś loczek zmienił koszulę i rurki na jakiś wygodny dres, który prawdopodobnie wziął ze sobą. Wtuliliście się w siebie i H przykrył was kocem. Naprawdę, miałaś wrażenie, że ta chwila mogłaby trwać wieczność. On delikatnie gładził cię po plecach odgarniając kosmyki włosów i na zmianę dawał czułe całusy w ramię. Naprawdę bardzo nie chciałaś żeby Londyn znów budził się po tej nocy do życia bo niestety wiedziałaś, że twój związek z H będzie wymagał wielu poświęceń.

---
Taki średni, zastanawiałam się czy dodać czy od razu przeskoczyć do 'miesiąc po' ale postanowiłam jednak pociągnąć ten wątek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz