Część poprzednia obowiązkowa, inaczej nic nie zrozumiecie ;) Zapraszam do zakładki 'Imagin'
-Hej! Hej! Spokojnie! Widzę, ze naprawdę źle się czujesz!
–krzyknął Hazza po czym podbiegł do ciebie i o oderwał twoją dłoń od
krwawiącego już ramienia.
-Jezu! Co się ze mną dzieje? – zapytałaś czując, że już
naprawdę bardzo kręci ci się w głowie. Teraz już nie byłaś pewna czy to sen czy
nie. Harry lekko pocałował rozcięcie. Drgnęłaś. To było dziwne uczucie. Jakby
przeszły cię ciarki. Ale…zaraz, zaraz…czy ty właśnie zostałaś całkiem sama w
mieszkaniu należącym (prawdopodobnie – przecież to może być sen!) do Lou z
Harrym, który był uważany za największego zboczeńca we wszechświecie? Mój Boże!
On zaraz skończy 18 lat, a ty masz…niecałe 16! Może to głupie, ale
przestraszyłaś się. Tymczasem zielonooki sięgnął do szafki po małe pudełeczko,
z którego wyjął kolorowy plasterek w kropki. Podszedł do ciebie i delikatnie
przykleił ci go do ramienia.
-Hmmm…chyba Ell miała rację. Chodź, opłuczesz się,
przebierzesz i zawiozę cię do domu powiedział po czym wszedł przez szklane
drzwi do pomieszczenia, które najprawdopodobniej było łazienką. Mimowolnie
poszłaś za nim. Nie, on nie mógłby cię skrzywdzić…ale, czy na pewno? Podał ci
niewielki, puszysty ręcznik i pachnące mydełko. Potem pokazał ci szufladę z
rzeczami Eleonor, żebyś mogła się przebrać. Sam poszedł w głąb salonu, a ty jak
najszybciej umiałaś wybrałaś najtaniej wyglądający top i luźną narzutkę, bo na
dworze robiło się już zimno. ‘Obym miała okazję jej to oddać’ pomyślałaś tylko.
Zamknęłaś się od środka w łazience i zdjęłaś brudną koszulę. Zaprałaś ją za
pomocą mydełka po czym opłukałaś brązowy od kawy dekolt, twarz i kosmyki
włosów. Wytarłaś się ręczniczkiem i przebrałaś w ciuchy Elle. Czułaś się teraz
o niebo lepiej. Szybko sięgnęłaś po swoją torebkę, którą dotychczas miałaś na
ramieniu, a ściągnęłaś podczas przebierania. Wyjęłaś z niej swój ratunek, małą
kosmetyczkę i wtedy coś błysnęło w otchłani torebki. – O Cholerka!- Pisnęłaś gdy zobaczyłaś na komórce, która
jest godzina i ile masz nieodebranych połączeń. Od mamy, Toma, Kate, Josha, a
nawet o dziwo! Soni, z którą nie widziałaś się od czasu wyjazdu z Polski. Co ją
napadło żeby teraz dzwonić? Skąd wzięła twój nowy numer?! Hej, chwilunia…coś
jest nie tak! Kolejne połączenia od Annie i Peggi – koleżanek ze szkoły, sąsiadki
Rebecki, przyszywanej kuzynki Grace. O co tutaj chodzi? Postanowiłaś ustalić
hierarchię i zadzwonić w kolejności od najważniejszych do mniej ważnych osób. Jako
pierwszego wybrałaś Toma, odebrał dopiero za 2 razem. Nigdy mu się to nie
zdarzało.
- Do cholery! [T.I] czemu nie odbierasz?!
-Jeju! Przepraszam. Nie miałam jak oddzwonić komórka mi
padła no dosłownie nie wiem dlaczego. – w kłamaniu nie jesteś zbyt dobra…
-Oj, [T.I]! Chciałem ci przypomnieć, że z mamą idziemy na tę
parapetówkę do cioci Chloe. Chłopcy będą w związku z tym spali u Margie. Grace
coś odbiło i męczy Chloe żebym koniecznie cię zaprosił tak więc zapraszam. Już umówiliśmy
się z Margie, że małych odbierzemy rano więc pewnie będziemy spali na miejscu
tak więc ty też możesz nocować w Grace.
-Super. Dawno się z nią nie widziałam. Tylko o której jest
ta impreza?
-Dla dorosłych – to powiedział tym swoim dziwacznym tonem
mówiącym ‘Jestem stary ale jary bejbe!’ – o 20, ale zdaje się, że dla Grace
możesz być i za sekundę. –nie opanowałaś śmiechu – Jeju! Aż tak się za mną
stęskniła? Do mnie też wydzwaniała ale nie oddzwoniłam jeszcze. Sam wiesz…Mógłbyś
przekazać mamie, że wszystko w porządku i tylko pojadę do domu się przebrać i spakować,
a potem prosto do cioci?
-Pewnie. A masz jakiś dojazd?
-No, jakieś metro na pewno się znajdzie. –powiedziałaś poirytowana
bo z jednej strony to była normalna irytująca sytuacja – przecież odkąd
mieszkacie w Londynie poruszasz się po mieście sama za pomocą autobusów i
metra, a mimo to Tom wciąż traktował cię jak małe dziecko. Z drugiej strony
wiedziałaś jak najprawdopodobniej dotrzesz na imprezę…
-Świetnie. Wiesz, z mamą mamy jeszcze kilka spraw do
załatwienia, nie po drodze nam na drugi koniec miasta.
-Spokojnie. Nie jestem przecież dzieckiem. Będę za godzinkę.
Paa!
-Do zobaczenia bąblu.
Hmm...no tak. Czyli mamę, Toma i Grace masz już z głowy. Chciałaś
jeszcze zadzwonić do Kate ale postanowiłaś, że po prostu pogadasz z nią na fb
gdy już będziesz u Grace. To samo tyczyło się reszty osób.
Nagle usłyszałaś pukanie.
-Heej! Jesteś tam?! – to był oczywiście zniecierpliwiony
Harry. Jeju, wciąż nie mogłaś w to wszystko uwierzyć. Trzeba teraz coś
wykombinować. Jak nie zdobędziesz autografu to Kate cię zabije.
-Taaak! Już za sekundkę wychodzę. – szubko wyjęłaś z
kosmetyczki puder i tusz do rzęs dzięki, którym natychmiastowo poprawiłaś swój
wygląd. Za pomocą podręcznej szczotki rozczesałaś włosy, ponownie zrobiłaś
koczka i byłaś już gotowa.
-Uff, co za ulga! Już myślałem, że będę musiał wyważyć
drzwi, a wierz mi - Lou nie byłby z tego zadowolony…-powiedział gdy wyszłaś
-Oj, już bez przesady. – odpowiedziałaś
-Słuchaj, chciałbym z tobą porozmawiać…-spieszyłaś się ale
trudno było opierać się widokowi jego słodkiego uśmiechu
-No cóż, chętnie. Choć ostrzegam, że mogę się zachowywać dziko
bo właśnie przeżywam najdziwniejsze chwile w moim życiu. Więc, sam rozumiesz.
-Rozumiem. Wiele dziewczyn mdleje na nasz widok albo wybucha
płaczem. Ty i tak dobrze to znosisz. – mimowolnie się zaśmiałaś
-A więc…Zareagowałem tak kiedy cię zobaczyłem bo chciałem…właściwie
myślałem, że domyśliłaś się pewnej rzeczy.
-Hmmm…pomyślmy. Nagle dosiada się do mnie w kawiarni
oblegany przez fanki bardzo przystojny i słodki zarazem chłopak. Jakimś cudem
zauważam, że dwa lata temu miałam manię na jego punkcie i byłam w stanie zrobić
wszystko żeby go spotkać. Nie ukrywam również przed sobą faktu iż zapewniałam
wtedy wszystkich, że będzie moim mężem, a wszystkie moje przyjaciółki
zemdlałyby na jego widok. W szczególności już gdy całuje mnie w policzek. Ów
chłopak zabiera mnie luksusowym samochodem do wypasionego apartamentu, w którym
spotykamy innego ociekającego zajebistością chłopaka i jego cudną dziewczynę,
którzy właśnie wybierają się na podwójną randkę z drugą taką parą. W łazience szybko
przebieram się w ciuchy owej dziewczyny a gdy wychodzę zajebisty chłopak nr 1
chce ze mną najwyraźniej poważnie porozmawiać. Tutaj. Przy widoku za milion
dolarów na calutki Londyn. No sama nie wiem…Czego miałabym się domyślać?
-Naprawdę uważasz że jestem słodki i przystojny? – zapytał z
rozbrajającą miną –To już połowa sukcesu!
-No dobrze, widzę, że chcesz mi coś powiedzieć. Więc mów.
Wal prosto z mostu. Bardziej skołowana się już chyba czuć nie mogę.
-No…to w takim razie…chyba…chyba się w tobie zakochałem…
-Zmieniam zdanie! Mogę być bardziej skołowana! Teraz jestem
tak skołowana, że podejrzewam, że za chwilę zamienię się w kwadrat.
Wiem, że dłuuugi, a końcówka tandetna, ale spokojnie będzie lepiej jak wszystko się wyjaśni w cz. 6 ;)
Na zdjęcia czy muzykę nie mam siły. Wybaczcie. :C
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz