poniedziałek, 26 listopada 2012

Imagin cz. 25

Zobaczyłaś go naprzeciwko siebie. Wyglądał świetnie w idealnie skrojonym, czarnym garniturze. Młodzieńczego uroku dodawał mu różowy krawat w jakieś wzorki.  Stał wpatrzony w ciebie. Uśmiechał się ciepło i wyciągał ku tobie dłoń. Podeszłaś do niego kilkoma krokami. Zadziwiło cię jaka byłaś lekka. Biegłaś na bosaka, zwiewna, kremowa sukienka wirowała dookoła ciebie, a ty czułaś się jakbyś leciała. Złapałaś go za rękę. Położył dłoń na twoich plecach i zaczęliście tańczyć. Wpatrywałaś się w jego szczęśliwe, zielone oczy. Dołeczki tak wyraźne jak nigdy dotąd. Ten cudowny uśmiech pełen szczerości. 
Wyciągnęłaś rękę aby dotknąć jego miękkich loczków i nagle jego twarz się zmieniła. Zbladła, stała się jakby chudsza i zdecydowanie smutna. Powieki opadły na nieprzytomne oczy. Zauważyłaś, że gładzisz go po policzkach, a twoje łzy kapią na jego chłodne usta. Poczułaś silny ból ramion. Jakieś obce dłonie odciągały cie do tyłu. Odwróciłaś się wściekła, ale i zdezorientowana. Zobaczyłaś głęboki żal, smutek Zayna i Nialla, którzy właśnie próbowali cię obezwładnić. Wyrywałaś im się jak dzikuska. Włosy po chwili przestały trzymać się ozdobnych spinek do koka i zaczęły tańczyć dookoła twojej głowy. Cienki, czarny materiał sukienki plątał ci ręce i nogi. Utrudniał ruchy. Zobaczyłaś jak zamyka się lśniące, białe wieko. Przyglądałaś się skołowana ogromnym kroplom deszczu ścigającym się, która pierwsza dotrze do czarnej rączki trumny.
Nagle poczułaś potworny ból w skroni. Ktoś tobą potrząsał jak grzechotką.
-Hej, [T.I]! Wszystko dobrze? -popatrzałaś w zmartwione oczy Harrego.
-Nic nie jest dobrze! Ja chyba zwariowałam! Co tu się dzieje do cholery?! Ktoś mi wytłumaczy?! -wybiegłaś roztrzęsiona z przestronnego pokoju. Leciałaś przed siebie, na oślep. Wpadłaś prosto w ręce Nialla. 
-Hej! Ćśśśś. Mała, co się stało? -wybuchłaś takim płaczem, że nie mogłaś się opanować. Usłyszałaś szybkie kroki Hazzy. Zobaczyłaś pełne współczucia spojrzenie Nialla.
-On, on przecież nie żyje! Przecież przed chwilą go pochowaliśmy! -krzyczałaś spanikowana w stronę Niallera. Hazza objął cię delikatnie.
-To nie sen? Harry, powiedź mi. Żyjesz? Nie umiem odróżnić już rzeczywistości od fikcji...
-Nie, to nie sen. Żyję, jestem tu przy tobie.
-Co się stało?
-Zemdlałaś.
-Gdzie jesteśmy?
-W poradni psychologicznej.
-Co? Jak? Dlaczego?!
-To już twoje trzecie spotkanie po porwaniu Kate. Przychodzimy tu żeby porozmawiać ze specjalistą. Czekamy aż będziesz gotowa żeby złożyć zeznania na policji. 
-Jak to? Co z Kate?
-Jest bezpieczna. Udało się uratować ją i zresztą wszystkie inne dziewczyny również.
-Gdzie ona teraz jest?
-Piętro wyżej. 
-Błagam, zabierz mnie do niej.
-Zaraz pójdziemy, spokojnie. Najpierw się uspokój. -oddychałaś razem z nim biorąc głębokie wdechy. Wdech, wydech. Wdech, wydech. Uspokoiłaś się. Harry i Niall razem z tobą. Nagle coś do ciebie dotarło. Straszna, obezwładniająca myśl. 
-Co z Julią? -popatrzałaś w zdziwione oczy Nialla. Nie spodziewał się takiego pytania. Harry również jednak popatrzył na niego wyczekująco.
-Wyjechała.
-Ale jak to? Mówiłeś, że..-zaczął Hazza.
-Nie chciałem was martwić. Widziałem ile cię to nerwów kosztuje. Ta cała sprawa z magazynem...to było dla ciebie coś prywatnego. Poza tym ostatnio tyle się dzieje. Naprawdę nie ma sensu zawracać wam głowę moimi problemami.
-Och, Niall. -przytuliłaś go. Odwzajemnił twój uścisk.
-Więc wyjechała, tak? Zapewne dodała, ze robi to dla twojego dobra, bezpieczeństwa i, że masz jej nie szukać ani nie próbować się z nią skontaktować?
-Słowo w słowo. -odparł ponuro. W sumie rozumiałaś ją w pewnym sensie. Znienawidziłaś ją po tym jak potraktowała Nialla. Wyszła wtedy z twojego domu dosłownie bez słowa pożegnania...a jednak było w jej zachowaniu coś, co sprawiło, że trochę jednak starałaś się ją usprawiedliwić. 
Nagle ktoś wam przerwał. Sympatyczna blondynka w średnim wieku wtrąciła cicho
-Przyszłam sprawdzić czy wszystko w porządku.
-Tak, już tak. -odpowiedział Harry.
-Świetnie. W takim razie spotykamy się za tydzień. -powiedziała z uśmiechem po czym odeszła.
-Ufff...nie znoszę lekarzy. -dodał Niall po czym wszyscy zaczęliście się śmiać. 
-Chodźmy do Kate. -zaproponował Harry wciskając guzik od windy. 

Tak się cieszyłaś, że z Kate było wszystko w porządku! Wciąż była lekko roztrzęsiona i miała parę siniaków, ale i tak wszystko bardzo dobrze się skończyło. Pamięć po -jak się okazało -uderzeniu w głowę całkiem już ci wróciła. 'Handlarze' siedzieli w areszcie i czekali na wyrok. I dzięki Bogu. Magazyn został dokładnie przeszukany i teraz był remontowany. Dziwne, ze nikt się nim wcześniej nie zainteresował. 
Zjedliście wspólnie obiad na mieście po czym Harry postanowił pokazać ci jakąś 'niespodziankę'. 
Jak to miał w zwyczaju przewiązał ci oczy chustką i gdzieś zawiózł. Gdy mogłaś już otworzyć oczy zaniemówiłaś. Byłaś w bardzo nowocześnie, ale przytulnie urządzonym apartamencie. Były tu również TWOJE rzeczy! No i wszystko BARDZO w twoim stylu.
-Witaj w domu! -krzyknął Hazza szczerząc się.
-Matko, Harry. Tu jest po prostu...wspaniale. No nie wiem co powiedzieć. 
-Po prostu daj mi buziaka. -powiedział słodko. Oczywiście pierwszy się do ciebie przykleił i całowaliście się tak długo wtuleni w siebie na progu nowego mieszkania. 
-Podoba ci się?
-To mało powiedziane! -ruszyłaś w głąb przestronnego salonu. Ściany ozdabiały TWOJE FOTOGRAFIE. Nie zabrakło miejsca dla wielkich kanap i foteli idealnych do przyjmowania gości, wygodne pufy i oczywiście biurko z nowoczesnym sprzęcichem już czekały na nowych właścicieli. Kino domowe, wielka szafka ze wszystkimi twoimi ulubionymi książkami. Wielkie okna z widokiem za milion dolarów. To było mieszkanie twoich marzeń.
Hazza oprowadzał cię z entuzjazmem po pokojach. Wielka kuchnia połączona z przestronną jadalnią, wypasiona łazienka, 'pokój gier', gościnny w końcu sypialnia...
Harry rzucił cię na łóżko. Śmiałaś się jak szalona. 
-Tylko co z Tomem, z chłopcami?
-Spokojnie, niecałe 10 minut metrem.
-Kate?
-Przecież w tym roku zdaje do szkoły dziennikarskiej dwie przecznice stąd. 
-Kocham cię. 
-Ja ciebie bardziej. -powiedział po czym zanurzył się w twoich włosach. Naprawdę go kochałaś. Nie mogła uwierzyć, że wam wyszło. No cóż...zaraz będziesz mieć 17 lat. Niby niewiele, a już czujesz, że zaczęłaś dorosłe, samodzielne życie. Postanowiłaś wyznać loczkowi co tak bardzo cię trapiło w ostatnim czasie.
-Nie chcę żebyś mnie zostawiał.
-Przecież nigdy cię nie zostawię.
-Nie o to mi chodzi. Mam na myśli tournee...
-El i Perrie często do nas przylatują, gdy jesteśmy w trasie. Ty też będziesz mogła.
-Ale ja nie chcę przylatywać. Ja chciałbym być przy tobie.
-Jesteś pewna? Takie trasy są bardzo trudne. Wiem, że masz swoich przyjaciół, pasje. Głupio by było tak to zostawiać.
-W sumie masz rację...
-Spokojnie, jeszcze trochę czasu. Jak na razie nie wyjeżdżam nigdzie na długo.
-Dzięki Bogu. -odpowiedziałaś po czym znowu wasze usta się złączyły.

________________

Wybaczcie ewentualne błędy. Piszę mega zmęczona więc same rozumiecie... .___. PADAM! ;c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz