wtorek, 6 listopada 2012

Imagin cz. 3 :)

Tak jak zapowiadałam jest i część 3 imaginu, który ostatnio dla was napisałam ;) Nie jest to coś wielkiego. Podzieliłam go bo nie chciałam nawalać aż tyle tekstu od razu ;)


Stałaś przed starymi, drewnianymi drzwiami już od dobrych kilku minut, a twoje serce wciąż biło tak jak kiedyś. 
W końcu się zdecydowałaś i z głośnym skrzypnięciem zardzewiałej klamki weszłaś do środka. Długi, zatęchły korytarzyk prowadził do małego pomieszczenia przypominającego klatkę schodową. Bez wahania ruszyłaś w górę po stromych schodkach. 
Weszłaś w głąb kolejnego korytarzyka i przechodząc przez kolejne, stare drzwi dotarłaś do nieużywanych już garderób teatralnych. W tym momencie zdjęłaś z szyi kluczyk, którego nie zdejmowałaś już od tych dwóch lat i gdy wsadziłaś go do zamka otwarły się przed tobą drzwiczki, ukryte za szafą z przebraniami, a właściwie resztkami po nich. Po szybkim rozglądnięciu się weszłaś z kulis na scenę. Pewnie to był kiedyś najpiękniejszy teatr w Londynie. Teraz była to jedynie zwykła salka. Dołączona "na siłę" jako sala prób do akademii teatralnej.
 Jednak ty czułaś się tu wyjątkowo. Wyobrażałaś sobie tłumy klaszczących widzów i dosłownie czułaś na sobie ich wzrok. Słowa zaczęły wypływać z ciebie melodyjnie zanim o czymkolwiek pomyślałaś. Nie potrzebowałaś muzyki. 
Niestety zapomniałaś już, że kiedyś gdy tu przychodziłaś sala była bardzo rzadko używana - teraz po renowacji starszej części akademii zajęcia odbywały się tu codziennie. Nagle ktoś wszedł na scenę. Wybudziłaś się ze snu. Nogi odmówiły ci posłuszeństwa i padłaś jak długa potykając się o jakieś kable. 
-Ojć! Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć! - usłyszałaś czyjś głos pełen troski ale jednocześnie mimowolnie stłumionego chichotu.
Ale było już za późno. Poczułaś potworny, paraliżujący ból rozchodzący się od twojej kostki po całym ciele. Czemu takie rzeczy muszą przytrafiać się właśnie tobie?! Nie miałaś nawet jak uciekać.
Teraz skazana byłaś na łaskę i niełaskę ze strony chłopaka. Bo tak, przestraszył cię wyglądający na niewiele starszego od ciebie chłopak.
-Hej! Hej, słyszysz mnie? Bardzo boli? Możesz ruszać nogą? - nachylił się nad tobą i zaczął wypluwać z siebie kolejne pytania tak szybko, że nie byłaś w stanie nic zrozumieć. Widziałaś za to doskonale jak twoja kostka w natychmiastowym tempie puchnie i robi się niepokojąco sina...
-Oj! Jest źle! -najwyraźniej chłopak zaczął panikować. Nie miałaś jednak zamiaru prosić go o pomoc. Spróbowałaś wstać. Nagle poczułaś taki ból, że zrobiło ci się strasznie słabo i po prostu poleciałaś...
Gdy się ocuciłaś chłopak już pędził w stronę wyjścia z sali na główny korytarz...z tobą w ramionach!
Gdy wbiegł w główne skrzydło akademii usłyszałaś jakieś głosy. Pojawił się kolejny chłopak, a za nim trochę straszy mężczyzna, który nagle zaczął coś krzyczeć, a wtedy wbiegli następni chłopcy -konkretnie 3! Jezu, co się dzieje?! Czułaś się jak w jakimś okropnym śnie. To nie może być prawda. To nie może być prawda. - powtarzałaś w kółko. Wtedy jakiś postawny facet ubrany na czarno zaczął wyrywać cię chłopakowi. Miałaś to gdzieś. I tak nie czułaś nic oprócz strasznego bólu. Ponad to ryczałaś już na dobre. Byłaś calutka obsmarkana i mokra od łez...Chłopak nie pozwolił sobie cię zabrać po czym otoczony obstawą wyniósł cię zdaje się tylnym wyjściem do dużego samochodu.
----
Gdy się obudziłaś obok ciebie siedział Tom. Miałaś nogę w gipsie ale -dzięki Bogu!- nie byłaś już cała w glutach...
-Oj mała, mała. Czy z tobą zawsze muszą dziać się takie rzeczy?- zapytał twój "zastępczy tata" łamaną polszczyzną i uśmiechnął się tak troskliwie jak zwykle gdy zrobiłaś coś głupiego. Nie zdążyłaś nic odpowiedzieć bo nagle zadzwonił jego telefon i T jak poparzony wybiegł z pokoju. Zaczęłaś się kręcić. Było ci strasznie niewygodnie ale przynajmniej nie czułaś bólu. Postanowiłaś usiąść i w tym celu przekręciłaś poduszkę. Nagle coś spadło delikatnie na podłogę. Kartka- złożona w harmonijkę. Wysiliłaś się i podniosłaś ją z podłogi.

'Droga Nieznajoma!
Przepraszam cię jeszcze raz za to, że spowodowałem ten głupi wypadek. Pajac ze mnie i tyle. Chcąc ci się jakoś odwdzięczyć podaję ci mój numer z prośbą abyś zadzwoniła kiedykolwiek będziesz czegoś potrzebowała. Pomocy, otuchy, przyjaciela...albo po prostu nowych butów ;) To jedyny sposób w jaki mogę ci to wynagrodzić.

PS Tylko nie zdradź mnie nikomu. Bo będę martwy!

H.'

doucefleur.pinger.pl/



Takie tam...;) Zobaczę jeszcze czy będzie rozdział 2 ;P (hahah xD Taki długaaaaśny imagin)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz