środa, 14 listopada 2012

Imagin cz. 16

Na początek trochę śmiechu =)






A teraz czas na imagina =)

'Please, make new, better world
with me, and you
but anyone more...'

Włączcie They Don't know About Us

Siedziałaś po turecku na balkonie nowego domu. Miałaś w nim zamieszkać z Tomem, braćmi i...no właśnie...mamą.
Wiatr delkatnie owiewał twoją twarz. Zabrakło już w tobie łez. Nie było sensu płakać. Harry lekko objął cię od tyłu. Nie mogłaś uwierzyć, że tak bardzo cię wspiera. Był teraz całym twoim życiem.
Tego samego dnia, którego wróciłaś z nim do domu napisał na twitterze
'Happy Day! 
My kitty is backing to life!'
Namówił cię na zrobienie twitcama, w którym podziękowałaś wszystkim fanom za troskę. 
Przez te dwa tygodnie odwiedziło cię mnóstwo ludzi. Wszyscy płakali. Jeju, nawet nie zdawałaś sobię sprawy ilu masz przyjaciół. Ilu osobom na tobie zależy. Urodziny Hazza spędził w domu. Zrobiliście małe przyjęcie na tarasie. Rozwiesiliście na lampki, a na koniec puszczaliście lampiony szczęścia. Nie widziałaś do tej pory tylko Julii...I to o niej właśnie myślałaś. I o mamie. Jutro mieliście z Harrym pojechać na jej grób. 

Poczułaś jego ciepłe usta na swoim ramieniu. Nie mogłaś wciąż w to uwierzyć, ale był twój. Twój i nikogo innego na świecie.
Odwróciłaś głowę w jego stronę. Pocałował cię lekko, delikatnie wsuwając swoje wargi między twoje. Wasze pocałunki stawały się stopniowo coraz głębsze. Hazza przyciągnął cię do siebie i posadził sobie między nogami. Wplotłaś swoje dłonie w jego miękkie loki. Mimo wszystko byłaś przy nim najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi. Wsunął jedną dłoń pod twój luźny sweter i zaczął cię gładzić po plecach. Zamruczałaś cicho. Uśmiechnął się w trakcie pocałunku i obrócił cię tak, że siedziałaś na nim okrakiem. Wtuliłaś głowę w jego szyję. Objął cię i siedzieliście tak długo spleceni razem i czujący się po tym wszystkim silniejsi i gotowi stawić czoło każdemu wyzwaniu. Nie myślałaś teraz o upływających minutach, a może i godzinach. Po jakimś czasie Hazza złapał cię za pośladki i przeniósł do łóżka niczym wtulonego w siebie misia koalę.
Położył się obok ciebie i od razu do niego przylgnęłaś. Cieszyłaś się, że mieszka z tobą. Mieliście dla siebie całe góne piętro. Na dole mieszkał Tom z chłopcami. Radził sobie bardzo dobrze. Max i Dan poszli już do przedszkola wybranego przez mamę i ku twojej uldzie on nie wykorzystał tego by rzucić sie w wir pracy. Na grobie twojej mamy był prawie codzinnie. Ale tak jak ty już nie płakał. Minął czas żałoby, teraz należało się przyzwyczaić do nowego stanu rzeczy. W klinice był trzy razy w tygodniu. Resztę czasu poświęcał na realizowanie marzenia twojej mamy o restauracji. Jednak wiedziałaś, że to nie ma sensu więc powiedziałaś mu pewnego dnia po powrocie do domu 'Tom, to było marzenie mamy. Jej już tu nie ma. Więc zacznij realizować swoje.' Dało mu to chyba do myślenia i bardzo się z tego ucieszyłaś. Zamiast restauracji miała więc powstać galeria fotograficzna bo to właśnie fotografia była pasją Toma, do której wrócił po śmierci mamy. Jego zdjęcia były piekne. Pełne uczuć. Najwięcej było na nich zdjęć chłopców ale również wiele twoich portretów zrobionych z zaskoczenia lub wtedy gdy nawet o tym nie wiedziałaś. Jego prace były naprawdę wyjątkowe. Tak wyjątkowe, że namawiałaś go do pójścia w tym kierunku. Realizowania planów z dzieciństwa. Byłaś o niego spokojna, za to nie pewna co dalej będzie z tobą. Miałaś spore zaległośi w nauce więc postanowiłaś, że do końca tego roku będziesz miała nauczanie indywidualne w domu, a wtedy z pewnością zdążysz wszystko nadrobić. Za rok miałaś skończyć swoje liceum ale byłaś prawie pewna, że zignorujesz to i rok wcześniej zapiszesz się do jednej z liczych, prywatnych szkół artystycznych, w któych można samodzielnie dostosowywać plan nauki, a zajęcia są o wiele ciekawsze. Jednak bez talentu na takiej 'uczelni' nie da się rady więc szukałaś wciąż czegoś w czym naprawdę jesteś dobra. Jeśli miałaś być z Harrym to nie chciałaś być tylko 'dziewczyną Harrego' chciałaś móc osiągnąć też coś całkiem sama. Zrobić coś tylko i wyłącznie dla siebie. 
Właśnie na ten temat rozmawialiście z zielonookim leżąc obok siebie i patrząc sobie prosto w oczy. Nie umiałaś już żyć dniem tak jak kiedyś. Te pięć miesiecy nieobecności uświadomiło ci jak czas szybko płynie. Mogłaś wciąż się bawić, ale...czy ta zabawa będzie teraz wyglądała tak samo? Już nie chciałaś robić głupich, zwariowanych rzeczy, a raczej spontanicznie porywać się na różne wyzwania. Szukałaś nowych doświadczeń. Chciałaś się sprawdzić w wielu dziedzinach. Czerpać z życia pełnymi garściami. Przed Harrym była jeszcze wielka kariera. Z penwością jego gwiazda nie zgaśnie szybko. One Direction nawet po tych kilku latach wciąż byli na szczycie. Zdobywali wiele nagród, mieli wciąż nowe plany artystyczne, ale oni tak jak ty dojrzewali i ich muzyka oraz sposób bycia dojrzewały razem z nimi. Zmieniały się, ale wciąż ważne pozostawało to samo i to się dla ciebie liczyło. Czasami gradziłaś sobą za takie poważne podejście do tego wszystkiego. Masz przecież niecałe 17 lat...ale dzieczyny szybciej zaczynają myśleć przyszłościowo i nie miałaś żadnemu z chłopaków za złe ich dziecinności bo byli w tej dziecinności po prostu uroczy. Widziałaś też, że Harry również dojrzał i zaczyna bardzo poważnie podchodzić do waszej miłości. To już nie było jakieś tam zauroczenie. Zbyt wiele razem przeszliście żeby to tak nazywać.

Harry muskał ustami twój dekolt a dłońmi buszował po twoim swetrem. Uwieliałaś takie czułe pieszczoty. Chwile wyrwane życiu. Momenty tylko dla was.
Nagle pocałował cię w pępek i spiorunowało cię dziwne uczucie. Chyba wyczuł, że jesteś spięta bo popatrzył ci uważnie w oczy. Ty byłaś jednak teraz gdzieś idziej. Przed oczami miałaś zamazany obraz siebie z zaokrąglonym brzuszkiem, który Harry czule całował. Przez twoje ciało przebigł dreszcz. Zawsze chciałaś być mamą, a teraz poczułaś, że Hazza mógłby być ojcem twoich dzieci. Ale szybko odrzuciłaś te myśl. Miałaś 17 lat, on 19. Zdecydowanie za wcześnie. Skarciłaś się w myślach za głupie przywidzenia. 
-O czym tak myślisz? - zapytał z uśmiechem, gdy już się trochę rolzuźniłaś.
-Głupie -zaśmiałaś się.
-Chcę wiedzieć! -odpowiedział szczerząc się i pokazując urocze dołeczki. Ciekawe czy wasze dzieci miały by takie urocze dołeczki, szczery uśmiech i brązowe loczki...o czym ty w ogóle myślisz?!
-Nie, będziesz się ze mnie śmiał! -odpowiedziałaś mu głupkowato.
-Mów, bo umrę z ciekawości.
-Niech ci będzie. -i powiedziałaś mu na ucho o czym myślałaś bo nie byłaś w stanie powiedzieć tego na głos. Cały czas się szczerzył. Jego milczenie cię zaniepokoiło. Czy on...nie miał nic przeciwko?!
-Hej, nie szczerz mi się tu tak bo czuję się zgwałcona wzrokiem. -zaśmiałaś się aby przerwać ciszę.
 -Wiesz, zawsze lubiłem dzieci. -Jeju! Co on sobie wyobrażał?
-To bardzo się cieszę bo ja też. Za jakieś pięć, sześć lat może ewentualnie wrócimy do tej rozmowy. NAJSZYBCIEJ ZA PIĘĆ, SZEŚĆ LAT. 
-Jak chcesz. -powiedział dziwnym tonem. Roześmiałaś się.
-Harry, czy ty w ogóle zdajesz sobię sprawę jaka to jest odpowiedzialność? Marzę o maluszku, ale jak na razie wystarczą mi cudze dzieci. Przecież...my sami jesteśmy dziećmi Harry. Cieszę się, że tak do tego podchodzisz, ale nie mam zamiaru z tego powodu od razu starać się z toba o dziecko!- ta myśl wydała ci się taka głupia, że aż wybuchnęłaś śmiechem.
-Czyli uważasz, że się nie nadaję na ojca, tak?- zapytał urażony. 
-Nie, oczywiście, że nie. Myślę, że byłbyś wpsaniałym ojcem. -naprawdę tak sądziłaś -Ale chyba oboje doskonale wiemy, że to trochę za wcześnie na myślenie o tym na poważnie, prawda? -pokiwał poważnie głową po czym zaczął cię gilgotać. Gdy przestał odetchnęłaś, a on uniósł się nad tobą i znowu zaczęliście się całować. Tym razem mocniej. Po chwili nie było już na tobie swetra. Przemkęło ci przez myśl, że Hazza od razu zaczął do realizowania waszych fantazji o potomstwie, ale to było zbyt piękne abyś miała to przerywać. Jednak, gdy byłaś już w samych majtkach, a Harry szykował się do zdjęcia swoich szybkim ruchem sięgnełaś do szafki nocnej i wyciągnełaś nowiutką paczkę prezerwatyw. Ach, ten Tom i jego zasada 'przezorny zawsze ubezpieczony'. Zaśmiałaś się w myślach. Harry westchnął, ale zrobił dobrą minę do złej gry i sięgając po paczkę popatrzał na ciebie mówiąc 'nigdzie mi nie uciekaj' po czym sama nie wiedziałaś dlaczego poszedł do łazienki. Może chciał przed tobą ukryć zażenowanie? Gdy wrócił zachowywał się jednak normalnie. Traktował cię bardzo delikatnie i dość nieporadnie - zaczęłaś się zastanawiać czy aby na pewno nie jest prawiczkiem. Jednak było cudownie. Zupełnie inaczej niż sobie wyobrażałaś. Absolutnie nie żałowalaś, że staciłaś z nim dziewictwo. Bardzo go kochałaś, był z pewnością odpowiednią osobą. Zastanawiałaś się jednak czy ty nie jesteś beznadziejna? Po naczytaniu się opowieści o jego żekomych seksualnych podbojach miałaś wrażenie, że zdecydowanie nie będziesz mu wystarczać. On jednak całował czule każdy centymetr twojego ciała i nie wyglądał na znudzonego. Leżeliście potem długo wtuleni w siebie. Uspokajając swoje oddechy. Wasze serca biły w tym samym rytmie. Baloniki rytmicznie unosiły się raz w górę, raz w dół. Zaczerwienienie wokół tatuażów całkiem już zeszło.
-I jak? -zpaytałaś w końcu. Jeśli będzie się migał od odpowiedzi to znaczy, że było beznadziejnie i tyle.
-To była najcudnowniejsza noc w moim życiu. -powiedział z taką szczerością w głosie, że trudno by ci było mu nie uwierzyć.
-Naprawdę? 
-Naprawdę. Jesteś piekna. Wydajesz mi się tak krucha i delikatna. Właściwie głupio mi było cokolwiek robić bo jesteś idealna. -bardzo dużo znaczyły dla ciebie te słowa. Cieszyłaś się, że twój chłopak nie traktuje cię przedmiotowo, nie mierzy w jakiejś głupiej skali. Liczyłaś się dla niego po prostu ty i wydawało ci się to wręcz nierzeczywiste.
-Strasznie cię kocham. -szepnęłaś
-To tak jak ja. Każdego dnia kocham cię mocniej. -odpowiedział, a ty po raz kolejny poczułaś niewyrażone szczęście. Nie znałaś słów, którymi możnaby było to opisać. 





---

No patrzcie, no! Znowu nasłodziłam! Ale ja już taka jestem =P Dramat albo komedia <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz