środa, 14 listopada 2012

Imagin cz. 15

Obudziłaś się pierwsza. W mieszkaniu panowała całkowita cisza. Nie mogłaś już zasnąć więc szybko ubrałaś się w coś wygodnego i poszłaś do kuchni zrobić sobie kawę. Chłopcy spali na kanapie w salonie. Wyglądali słodko. Nagle usłyszałaś dzwonek do drzwi. Szybko pobiegłaś otworzyć. W drzwiach stał Tom. 
-[T.I] stało się coś bardzo złego. -poczułaś silne ukłucie w klatce piersiowej
-Mów.
-Mama jest w szpitalu. Jej stan jest ciężki.-nogi się pod tobą ugięły. Poczułaś jak świat zaczyna wirować dookoła. Rzuciłaś się w głąb mieszkania. 
-Harry! Harry! Obudź się szybko! -szarpałaś śpiącego Hazzę, a łzy lały się po twoich policzkach. Tom wbiegł za tobą do pokoju. Złapał cię za ręce bo przestałaś nad sobą panować.
-Hej! Hej! Spokojnie, co się dzieje?! -Hazza gwałtownie się obudził i od razu wstał żeby mocno cię przytulić. Rozpłynęłaś się w jego ramionach. 
-Joanna jest w szpitalu. -odpowiedział za ciebie Tom.
-Co się stało?!- Hazza próbował zachować spokój ale mu to nie wychodziło
-Miała wypadek. Właściwie nie wiadomo do końca co się stało. Właśnie do nich jadę. 
-W takim razie jedziemy z tobą. -powiedział Harry- [T.I], chcesz ich zobaczyć?  -byłaś w stanie tylko pokiwać głową. Niall też się obudził. Harry mu wszystko wyjaśnił.
-Jak by co to dzwońcie! -krzyknął wam N na pożegnanie

---

Gdy szłaś przez salę nogi odmawiały ci posłuszeństwa i Hazza prawie, że cię ciągnął. Niewiele brakowało, a pewnie musiałby cię zanieść na salę. Twoja mama leżała podłączona do mnóstwa rurek. Wyglądała źle. Bardzo źle. Dookoła pikały rożne maszyny. nie wiedziałaś co się dzieje. Na ekranach migały kolorowe punkty i linie. Była nieprzytomna. Lekarz patrzył na ciebie, Harrego i Toma z wielkim współczuciem.
-Co z nią będzie? - zapytał Tom. Lekarz odszedł z nim na bok i coś szepnął. Ty i tak to jednak usłyszałaś. A właściwie twoje połamane serce zarejestrowało te słowa.
-Jest źle. Bardzo źle. Nie będę panu słodził: szanse na przeżycie są minimalne...
Upadłaś na ziemię. Nie czułaś już nic.

---

Gdy się obudziłaś ktoś trzymał cię mocno za rękę. Harry. Z jego oczu płynęły łzy. Gdy twoja dłoń delikatnie zacisnęła się na jego od razu podskoczył. Widziałaś, że nie nie może nic z siebie wydusić. Z jego oczu płynęły strumienie łez. Łez szczęścia.
-Harry. Nie chce mi się żyć. -szepnęłaś 
-Nie mów tak. Błagam! Dopiero cię odzyskałem!
-Harry, moja mama nie żyje.
-Ona chciałaby żebyś żyła! Tak bardzo bałem się, że cie stracę. -nie mógł opanować emocji. Widziałaś to.
-Jestem głupia. Jestem taka głupia. Tyle razy chciała dla mnie dobrze, a ja wybiegałam trzaskając drzwiami. Tyle razy robiłam jej na złość. Tyle razy nie wracałam do domu po naszych kłótniach. Harry, muszę umrzeć choćby po to żeby ją za to przeprosić. Ja nie mogę z tym dłużej żyć. 
-Nie mów tak!!! Błagam cie!!!- wstał gwałtownie i zaczął nerwowo chodzić w tę i we w tę łapiąc się za głowę. Wbijając zimne dłonie w brązowe loki. 
-Harry...-nie zareagował.
-Harry...-wyszeptałaś jeszcze ciszej tracąc siły.
-Harry... - podszedł w końcu do ciebie.
-Pamiętaj, że cie kocham. Proszę cię, nie zapominaj o tym nigdy. 
-Nie odejdziesz! Nie pozwolę ci! Póki masz dla kogo walczyć! Tom teraz siedzi na korytarzu wpatrzony w te drzwi i pewnie czeka, czeka- tak jak się umówiliśmy, że wybiegnę gdy się obudzisz. Nawet nie wiesz jak on cię kocha! Nie poradzi sobie teraz bez ciebie! Ja sobie nie poradzę! Myślałaś o Grace, cioci i wujku?! Wiesz ile razy siedzieli koło Toma pod tymi drzwiami? Szkoda, że nie widziałaś łez Kate i Soni! Szkoda, że nie widziałaś łez Sandry i Oliwii, które płakały tutaj żałując, że już nigdy cię nie zobaczą! Szkoda, że nie widziałaś niemal wszystkich uczniów ze swojej szkoły, którzy stali w pod tymi oknami krzycząc '[T.I], obudź się!'! Codziennie ktoś do ciebie przychodził! Szkoda, że nie widziałaś Juli, która tak płakała, że Niall musiał poprosić o zastrzyk uspokajający dla niej! Szkoda, że nie widziałaś Eleanor i Louisa, którzy płakali razem! Szkoda, ze nie widziałaś tak, chłopaków, którzy co tydzień przychodzili żeby zaśpiewać dla ciebie. Szkoda, że nie widziałaś ilu obcych ludzi chciało się tu dostać. Myślisz, że od kogo są te baloniki? - wskazał dłonią mnóstwo, naprawdę mnóstwo baloników, które kłębiły się po całym pokoju. Z różnymi napisami, rysunkami...
Złapałaś go za rękę. Miał na nadgarstku czerwone ślady. 
-Nie, błagam. Błagam..nie mów tylko, że ty...-ile miałaś sił wstałaś i nie bacząc na rozmaite rurki kontrolujące twój stan stanęłaś na nogi. Zachwiałaś się tak, jakbyś straciła w nich czucie. Jakbyś nie umiała chodzić. Zaczęły pikać rozmaite alarmy. Miałaś to gdzieś. Harry szybko cię złapał i przytulił. Płakaliście oboje.
-Zrobiłabym wszystko żeby cofnąć czas. Wierz mi. Zrobiłabym wszystko.
-Proszę cię. Po prostu nie rób mi tego więcej. Nigdy mi już tego nie rób. Nie uśmiechnąłem się ani razu odkąd zasnęłaś.
-A ile spałam? 
-Wystarczy, że powiem, że tydzień są moje 19 urodziny?
Czyli 5 miesięcy! Boże, jak to możliwe?! Czemu ty nic nie pamiętasz?! Nagle do pokoju wpadły pielęgniarki i lekarze. Zobaczyłaś bladą jak ściana twarz Toma. Koło niego stał ktoś jeszcze.
-Proszę natychmiast się położyć! -ktoś krzyknął ostrym głosem. 
-Nie. -odpowiedziałaś stanowczo. Harry złapał cię mocno i sam delikatnie ułożył na białej pościeli. Kucnął przy łóżku i patrzył ci prosto w oczy.
-Doktorze. Proszę mnie wypisać jak najszybciej.
-Ależ...
-Wystarczająco długo leżałam bez ruchu!
-Ale pani stan absolutnie...
-Proszę mnie wypisać! Chcę dziś wyjść do domu, rozumie pan?! Gdybym miała umrzeć już bym dawno umarła! Proszę mi więc tu nie pieprzyć tylko odłączyć to cholerstwo!- zaczęłaś się szamotać w emocjach. Harry coś mówił do lekarza w końcu ten odwrócił się do Toma, który podpisał jakiś dokument. Lekarz dał pielęgniarkom znać i w krótkim czasie prawie wszystkie rurki zniknęły z twojego ciała. Ktoś przyniósł ci wodę, jakieś tabletki i kule. Gdy wszyscy wyszli popatrzyłaś na Toma. Wyglądał bardzo marnie. Wychudzony, z szarą cerą. Czyżby zaczął palić? A może i pić? Chociaż, nie...nie pozwoliłby sobie na to. Harry by mu nie pozwolił...
Nagle zauważyłaś, że ktoś próbuje się dostać do pokoju. To była Julia. Szarpała się z kimś. Zaraz zauważyłaś blond czuprynę i już wiedziałaś, że to Niall. W końcu udało jej się wejść do pokoju. 
-On ją zabił [T.I]. Zabił ją! - krzyknęła do ciebie po czym Niall mocno ją do siebie przyciągnął i przytulił. Prze chwilę nie wiedziałaś o co jej chodziło, ale po chwili sobie wszystko przypomniałaś. Przed oczami przemknęło ci całe życie. Usłyszałaś w głowie krzyki tłumów ludzi, usłyszałaś płacz bliskich tobie osób. Zobaczyłaś płaczące dziewczyny wnoszące do pokoju baloniki i Harrego, który całował twoje zimne usta mówiąc 'Ty nie możesz żyć więc i ja nie będę.' Usłyszałaś krzyk pielęgniarki, która zobaczyła Hazzę całego we krwi. Zwaliło się na ciebie całe multum emocji. I wtedy sobie przypomniałaś. O mamie Jul. Ale nie umiałaś czuć smutku ani współczucia w stosunku do niej. Twoja mama też zginęła. I ty też, ale obudziłaś się bo Bóg postanowił dać ci tę jeszcze jedną szansę. Nie zmarnujesz jej. Co to to nie. 
-To jak będzie Tom? Wracamy do domu? - zapytałaś nie zwracając uwagi na Julię
Twój ojczym tylko podszedł bliżej i cię przytulił. Byłaś jego ostatnią nadzieją.

---

Po południu przyszli wszyscy chłopcy, oprócz Nialla. Po serdecznym powitaniu pełnym łez radości spakowali cię i uspokoili żebyś mogła wysłuchać lekarza. Zdecydowanie odradzał ci wyjście do domu, ale Tom podpisał zwolnienie na żądanie, a twój stan był stabilny więc mogłaś wyjść ze szpitala, oczywiście na własną odpowiedzialność. Będziesz miała problemy z koncentracją i koordynacją. Kule są niezbędne, aczkolwiek absolutnie nie ma być to zachęta do chodzenia. Rehabilitację możesz rozpocząć za dwa tygodnie. Na razie jesteś za słaba, twój organizm właśnie przeżywa wielki szok. Zalecany jest na razie pokarm płynny. Czyli zupy i kleiki. Dostaniesz do domu leki, których dawkowanie masz zapisane w karcie pacjenta. Za tydzień obowiązkowo wizyta kontrolna. Masz się nie przemęczać. Co dwa dni będzie przychodziła do ciebie do domu pielęgniarka, która skontroluje twój stan. 
Bardzo się cieszyłaś na ten powrót do żywych. Czekało cię teraz wiele trudności. Chciałaś mieć trochę czasu na ogarnięcie wszystkiego. Nie pogodziłaś się jeszcze ze stratą mamy. No i zaczynało ci być głupio z powodu Jul...

------

Nie przesadziłam z dramatyzmem? =P W życiu nie zawsze jest kolorowo i po prostu chciałam to pokazać. Następne części będą weselsze ale nie zabraknie emocji więc jeśli czytacie tego bloga -> to czytajcie go dalej! =D



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz